Układ jezdny

2017.02.14

Na co uważać zimą, mając w aucie układ dozujący AdBlue?

AdBlue to w jednej trzeciej mocznik, a w dwóch trzecich woda. Właśnie woda, która jest głównym składnikiem AdBlue, stanowi zimą problem, gdyż AdBlue zamarza już przy niezbyt silnym mrozie.

By układ SCR (Selective Catalytic Reduction) złożony z elementów do przechowywania w aucie i wtryskiwania do układu wydechowego wodnego roztworu mocznika (AdBlue) mógł w ogóle działać w warunkach zimowych, jest on wyposażony w grzałki, czujniki, pompki odsysające płyn z wężyków do zbiornika, itp. Większość elementów, które mają kontakt z AdBlue, wykonana jest z tworzyw sztucznych, gdyż AdBlue jest preparatem wywołującym korozję metali. Niestety, w warunkach zimowych preparat zamarza.

Zamarzanie AdBlue mającego „pełne” stężenie ma miejsce przy temperaturze pomiędzy -11 a -12 stopni Celsjusza. Celowo mówię „pełne” stężenie, gdyż jakkolwiek proces krystalizacji AdBlue jest odwracalny, to jednak nie w 100 procentach. Już po kilku procesach zmrożenia-rozmrożenia roztwór ma mniejsze stężenie niż początkowo, zaś w układzie osadzają się kryształki mocznika, które z czasem mogą wywołać usterkę. Warto mieć świadomość, że to właśnie jest jedną z przyczyn, dla których pojemność zbiorników na AdBlie w autach osobowych jest z reguły niska, czasem opcjonalnie można zamówić większy zbiornik, jednak nie zawsze jest to dobry pomysł.

Chcesz uniknąć problemów z Adblue? Unikaj narażania samochodu na powtarzające się cykle silnego zmrażania/odmrażania. Łatwo powiedzieć… Żaden producent samochodu do tego się nie przyzna, ale brak absolutnie masowych problemów z AdBlue w samochodach osobowych wynika wyłącznie z tego, że bardzo dużo nowych samochodów po prostu parkowanych jest w garażach, w których temperatura nie spada zimą poniżej -10 stopni Celsjusza, a w ogóle to cała nadzieja w globalnym ociepleniu…

 A co robić, gdy zimą wybieramy się na narty i będziemy przez dwa tygodnie parkować pod chmurką? Prawda jest brutalna: jeżeli chwyci silny mróz rzędu minus dwudziestu stopni Celsjusza, a my będziemy co rano wsiadać do auta i przejeżdżać 20 km, potem znów 20 km i znów zostawiać auto na noc, po kilku dniach nasz samochód ma ogromne szanse wyświetlić komunikat o usterce i wejść w tryb awaryjny. To jest tak skonstruowane, by samochód z uszkodzonym systemem dozowania AdBlue nie mógł jechać normalnie. Rada: w skrajnych warunkach pogodowych, jeśli chcemy z gór wrócić do domu swoim samochodem, po prostu unikajmy uruchamiania go bez absolutnie niezbędnej potrzeby. Już kilkukrotne rozmrożenie i ponowne zamrożenie AdBlue może wywołać usterkę, nic się natomiast nie stanie, jeśli auto przez kilka dni postoi zmarznięte na kość.

Po drugie, nigdy zimą nie kupujmy AdBlue na zapas i nie woźmy butelki z tą substancją w bagażniku. Może się zdarzyć, że po kilku tygodniach i wielu cyklach zmrożenia-rozmrożenia substancji, płyn będzie miał stężenie nie 32,5 proc., lecz np. 20 proc. i będzie dla auta niebezpieczny przez to, że jeszcze bardziej podatny na krystalizację.

Wreszcie, w skrajnych warunkach pogodowych, mając w aucie duży zbiornik na AdBlue, nie napełniajmy go pod korek bez potrzeby – chyba że np. jedziemy w daleką trasę. Unikajmy jazdy na krótkich odcinkach, gdy auto parkujemy na zewnątrz i jest kilkanaście stopni mrozu lub więcej. Warto mieć świadomość, że o ile w dużych ciężarówkach system dozujący AdBlue sprawia stosunkowo mało problemów (co nie znaczy, że wcale), bo ciężarówki są ciągle w drodze to o tyle w autach osobowych – latem nie ma z tym problemów, ale zimą, gdy robi się naprawdę zimno, jest to zmora kierowców.