Olej

2017.06.15

Czy warto przejść z półsyntetyka na olej syntetyczny?

Wielu właścicieli aut z większym przebiegiem zmienia olej syntetyczny na półsyntetyczny lub nawet mineralny wierząc, że to przedłuży życie silnika. Jednocześnie panuje przekonanie, że takiej zmiany nie powinno się już odwracać. Czy to prawda?

Nie jest prawdą, że olej półsyntetyczny o lepkości np. 10W-40, którym zastąpimy„syntetyk”, w jakikolwiek sposób ogranicza wycieki czy spalanie oleju przez silnik. Różnica w lepkości (czyli tzw. płynności) tych olejów jest znaczna tylko w niskich temperaturach, w każdym razie niższych niż te, które występują po rozgrzaniu silnika. Wyższa lepkość w niskich temperaturach to wada, a nie zaleta środka smarnego: dociera on do punktów smarowania z opóźnieniem, co ma miejsce zwłaszcza podczas rozruchu zimnego silnika przy niskiej temperaturze otoczenia, czyli zimą. Olej syntetyczny 5W-40 w porównaniu do oleju 10W-40 na mrozie zachowuje niższą lepkość (czyli większą płynność), a więc lepiej smaruje i chroni silnik (choć i tak w niskich temperaturach nawet i on nie jest optymalnie płynny!). Zresztą oleje syntetyczne mają także inne zalety w porównaniu do półsyntetycznych i mineralnych: lepiej znoszą wysokie obciążenia mechaniczne i pracę w wysokiej temperaturze, w mniejszym stopniu odparowują. Zgodnie z zaleceniem producenta nie należy zmieniać go na gorszy, czyli półsyntetyczny lub mineralny. Jest tyle samo powodów, by po takiej ewentualnej zmianie wrócić jednak do oleju syntetycznego.

Czy są jakieś zagrożenia? Tak. Przede wszystkim gorsze oleje w mniejszym stopniu zapewniają czystość silnika, po dłuższym ich stosowaniu w silniku pojawiają się szkodliwe osady, które skracają jego żywotność. Po powrocie do stosowania syntetyka nie dochodzi do żadnego rozszczelnienia silnika, o którym można przeczytać w wielu miejscach – niby dlaczego miałoby coś takiego mieć miejsce? Świeży syntetyk intensywnie jednak zmywa osady z elementów silnika, z którymi ma kontakt, i w pewnych sytuacjach może to mieć przykre następstwa: jeżeli silnik jest wewnątrz mocno zabrudzony, jest w nim mnóstwo osadów, i te wszystkie osady znajdą się nagle w świeżym, silnie zmywającym zabrudzenia oleju, to może dojść do zatkania filtra! Wówczas (o ile jest to przyzwoity filtr z zaworem bocznikowym) zawór się otworzy, by ratować silnik i środek smarny dalej już nie będzie filtrowany. To na dłuższą metę może doprowadzić do zatarcia silnika, choć jest to scenariusz najgorszy z możliwych. By go uniknąć, wystarczy przed zmianą półsyntetyka na syntetyk użyć tzw. płukanki do silnika, która w krótkim czasie, jeszcze przed zastosowaniem nowego środka smarnego, zmyje większość osadów, które od razu usuniemy z silnika. Teraz wymieniamy filtr i wlewamy świeży syntetyk. Po takiej wymianie, przewidując, że jeszcze trochę starych zanieczyszczeń zostało w silniku, wystarczy kolejną wymianę przeprowadzić nieco wcześniej niż normalnie, np. po 5 tys. km. Teraz znów wymieniamy filtr i wlewamy nowy olej. W efekcie mamy silnik czysty i bezpieczny, smarowany znów w taki sposób, jak to przewidział producent. Taką procedurę warto też przeprowadzić po kupnie samochodu używanego, o którego serwisowaniu wiemy niewiele lub nic.

A kiedy się nie opłaca stosowanie oleju syntetycznego? Tylko wtedy, gdy silnik spala lub „wypluwa” taką ilość oleju (np. z powodu nieszczelności lub innej usterki), że po prostu wlewanie dobrego oleju jest nieekonomiczne. Jeśli jednak silnik jest sprawny na tyle, że nie planujemy w najbliższym czasie jego remontu, warto stosować syntetyk – oczywiście, jeśli tak wynika z zaleceń producenta.