Diagnostyka

2015.05.21

Awaryjne uruchamianie silnika

Wkładamy kluczyk do stacyjki, przekręcamy go i nic się nie dzieje. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele, by wskazać chociażby na problemy z układem paliwowym czy zapłonowym. Istnieją sposoby na awaryjne uruchamianie silnika.

Bardzo możliwe, że silnik nie chce zacząć pracować, ponieważ rozładowaniu uległ akumulator, czemu sprzyjają niskie temperatury, a także często pokonywanie jedynie krótkich tras. Jeśli z samochodu nie musimy koniecznie skorzystać, możemy wyciągnąć z niego akumulator, który następnie podłączymy do prostownika (jeżeli dysponujemy takim urządzeniem).

Co jednak zrobić w sytuacji, gdy goni nas czas? Uruchomienie silnika może skończyć się sukcesem, jeśli „pożyczmy” prąd z innego samochodu, czyli połączymy nasz akumulator z tym zamontowanym w drugim pojeździe przy pomocy kabli rozruchowych. Po tym, jak znajdziemy kierowcę chętnego nam pomóc, nie zabierajmy się do działania w sposób nieprzemyślany.

Procedurę pobierania prądu z innego auta trzeba przeprowadzić w odpowiedniej kolejności. Najpierw przewód dodatni (najczęściej czerwony) podłączamy do zacisku dodatniego w sprawnym pojeździe. Drugi koniec czerwonego przewodu podłączamy do zacisku dodatniego w naszym samochodzie. W następnym kroku zajmujemy się przewodem masowym, zazwyczaj czarnym. Podpinamy go do klemy ujemnej akumulatora auta, które jest „dawcą” prądu, a potem do metalowego fragmentu naszego samochodu (np. do bloku silnika, śruby).

Teraz pomagający nam kierowca uruchamia silnik w swoim aucie. Po chwili próbujemy włączyć motor w naszym aucie. Kable odłączamy w odwrotnej kolejności, a jeżeli dzięki nim uruchamianie silnika zakończyło się powodzeniem nie wyłączamy jednostki napędowej przez ok. 20 minut, ponieważ musimy pozwolić akumulatorowi się naładować.

W zasadzie jest to jedyna w miarę bezpieczna metoda na awaryjne uruchamianie silnika. Wspomnimy jednak o innych, chociażby po to, aby przed nimi przestrzec.

Jednym z najlepiej znanych sposobów jest uruchamianie silnika „na pych” lub „na zaciąg”. Polega ona na rozpędzeniu samochodu i próbie włączenia motoru w trakcie jazdy. Auto jest rozpędzane przy włączonym zapłonie (pojazd jest popychany lub holowany). Gdy samochód nabierze prędkości kierowca wrzuca bieg (drugi, ale poleca się czasami włączyć wyższy, wtedy obciążenia mechanizmów są mniejsze) i ostrożnie puszcza sprzęgło.

Ta technika nie jest zalecana przez producentów z kilku powodów. W pojeździe z napędem rozrządu paskiem zębatym może dojść do przestawienia faz rozrządu, a także przeskoczenia lub zerwania samego paska, szczególnie wtedy, gdy jest on źle napięty lub zużyty. Konsekwencje mogą być poważne: uszkodzeniu mogą ulec tłoki, zawory, blok silnika. Wskazuje się też na możliwość doprowadzenia do awarii katalizatora, do którego może dostać się paliwo.

Odradzamy stosowanie samostartu. Uruchomienie silnika przy pomocy takiego preparatu jest możliwe, ponieważ środek jest łatwopalny. Wtryskuje się go do układu dolotowego tuż przed włączeniem motoru. Problem w tym, że samostart może zniszczyć rzeczony układ lub przepływomierz. Niebezpieczne może być też samo jego wdychanie.

Pamiętajmy, że najpewniejszym rozwiązaniem jest zwrócenie się o pomoc do fachowca. Lepiej spóźnić się na spotkanie, zapłacić za taksówkę i przewóz samochodu do warsztatu na lawecie, niż zwracać się w kierunku metod, które mogą doprowadzić do poważnych uszkodzeń auta.