Opony

2016.02.09

Uwaga na podrabiane felgi!

W sklepach i na aukcjach internetowych można kupić niedrogie, atrakcyjne aluminiowe felgi we wzorach Mercedes AMG, Volkswagen GTI i in. Rzecz w tym, że w bardzo wielu wypadkach są to podrabiane felgi. Warto się zastanowić: czym podrabiane felgi różnią się od oryginałów?

Nieco ponad 3 tysiące złotych za komplet nowych 20-calowych felg do Mercedesa AMG to znakomita oferta! W salonie Mercedesa za taki zestaw zapłacimy dużo, dużo więcej! Albo coś do Golfa GTI – komplet nowych 17-calowych obręczy z toczonymi frontami za 1600 zł. Okazja?

Raczej nie! Są to podrabiane felgi, które optycznie do złudzenia przypominają obręcze oryginalne. W niektórych przypadkach być może pochodzą one nawet z tych samych fabryk co oryginały. Ale to nie te same felgi, to całkiem inna jakość.

W niektórych przypadkach sprzedawcy są ostrożni i na zdjęciach zamalowują znaki firmowe – widzimy felgę od Mercedesa, ale dekielek nie przedstawia charakterystycznej gwiazdy. W innych sprzedawcy się nie boją i tylko czujność może nas uratować – np. zwrócenie uwagi na to, że w opisie produktu nie ma informacji, iż jest to oryginalny produkt marki Mercedes czy Volkswagen, brak charakterystycznego dla oryginałów numeru części. Zwrot „pasuje do” i dalej wykaz aut, do których można te felgi założyć, powinien nas zastanowić.

Niestety, felga feldze nierówna i mam na myśli nie tylko rozmiar. Najważniejszym problemem, z jakim borykają się podrabiane felgi, to wytrzymałość. Podrabiane felgi zostały już przetestowane dziesiątki razy na zlecenie producentów oryginałów, niemal zawsze z podobnym skutkiem: koło zbudowane z oryginalnej obręczy i dobrej opony, po najechaniu z dużą prędkością na dziurę w asfalcie, zazwyczaj wychodzi z tego bez szwanku – w każdym razie o ile opona wytrzyma i nie uderzymy w przeszkodę rantem felgi. Podobne koło zbudowane z tej samej opony i podrobionej felgi po solidnym wstrząsie najczęściej pęka!

Nie wierzycie testom zleconym przez producentów oryginałów? To zapytajcie wulkanizatora! Wulkanizatorzy mają obecnie ból głowy z zalewem marnej jakości obręczy. Podrabiane felgi najczęściej już po kilku miesiącach użytkowania robią się krzywe – wykonane są zwykle z nie dość utwardzonego stopu aluminium, które gnie się niemal jak masło na skutek stosunkowo niewielkich przeciążeń. Wyważyć takie koło to zadanie dla mistrza, nie da się jednak uniknąć naklejania na koło potrójnej lub poczwórnej porcji ciężarków, nie da się też zagwarantować trwałości efektu. Problem rozwiązuje się dopiero wtedy, gdy koło uderzy mocniej w przeszkodę – wówczas pęka i kłopot z głowy. Nasze szczęście, jeśli nie jedziemy zbyt szybko albo mamy dobry refleks! Nie muszę chyba uprzedzać, że gwarancji na takie felgi właściwie nie mamy – udowodnienie, że felga skrzywiła się z powodu nieodpowiedniej wytrzymałości, jest niemal niemożliwe.

Skąd się biorą te problemy jakościowe? Najczęściej z oszczędzania czasu lub energii w procesie produkcji. To właśnie energia i czas, a nie materiał stanowią główny koszt w produkcji obręczy aluminiowych. Felga musi się odpowiednio wygrzać i utwardzić, by nabrać sztywności i odporności na pękanie. Podrabiane felgi robione w ekspresowym tempie odpowiednich parametrów nie mają.

Dodam tylko, że podrabia się również felgi stalowe. Te z reguły mają mniejsze braki wytrzymałościowe, bywają jednak znacznie cięższe od oryginałów. Ich użycie grozi przyspieszonym zużyciem zawieszenia. Tak więc przed zakupem lepiej zastanowić się, co jest przyczyną wyjątkowo atrakcyjnej ceny.