Opony

2019.06.06

Czy moje auto na pewno ma czujniki ciśnienia w kołach?

Systemy kontroli ciśnienia w kołach zasadniczo dzielą się na dwa rodzaje: bezpośrednie i pośrednie. Pierwsze wykorzystują czujniki ciśnienia w kołach, a drugie radzą sobie bez nich. Dawniej sprawa była prosta: jeśli system wyświetlał aktualne ciśnienie w poszczególnych kołach, to był to system bezpośredni i miła czujniki ciśnienia. Od jakiegoś czasu to już jednak nie jest takie proste.

Systemy TPMS (kontrolujące ciśnienie powietrza w kołach) są obecnie obowiązkowym wyposażeniem samochodów osobowych, ale kiedyś tak nie było. TPMS-y montowane są od dobrych kilkunastu lat w samochodach – początkowo jako płatna opcja lub po prostu jak dobrowolnie montowane przez producentów aut wyposażenie. Było to konieczne np. w tych autach, które miały fabrycznie montowane ogumienie typu runflat.

Czujniki ciśnienia w kołach mają tyle wad ile zalet. Zaleta podstawowa: inaczej niż w przypadku systemów pośrednich o utracie ciśnienia w kołach informują niemal od razu, w czasie rzeczywistym. Systemy pośrednie nie mają czujników, stan ciśnienia powietrza w kołach obliczają, korzystając z czujników układu ESP. Początkowo systemy pośrednie polegały głównie na pomiarze prędkości obrotowej kół: jeśli jakieś koło zaczynało obracać się szybciej od pozostałych, to prosty wniosek: ma mniejszą średnicę. Przyczyną zmniejszanie średnicy koła może być tylko i wyłącznie „kapeć” – i w tym momencie system wszczyna alarm, kierowca dowiaduje się, że w którymś kole nie ma powietrza. Takie systemy, jak łatwo się domyśleć, są dość wrażliwe na błędy, alarmy pojawiają się późno albo wręcz przeciwnie – bez potrzeby. Najnowsze pośrednie systemy TPMS też bazują na ESP i czujnikach obrotu kół, ale do tego dochodzą czujniki mierzące częstotliwość wibracji kół – to bardziej precyzyjnie pozwala szacować poziom ciśnienia powietrza w kołach. Doszło do tego, że czujniki ciśnienia nie są potrzebne, by system TPMS podawał dokładne (!) ciśnienie powietrza w każdym z kół. W tym momencie odpowiedź na pytanie: mam czujniki w kołach czy też nie mam, stała się trudniejsza. A warto wiedzieć że  w obecnie produkowanych autach bezpośrednie systemy kontroli ciśnienia powietrza w kołach są w mniejszości – czujniki ciśnienia są drogie, a w sumie da się je zastąpić tańszym rozwiązaniem.

Czujniki ciśnienia w kołach mają zalety (natychmiast informują o awarii) ale też sprawiają kłopoty: po kilku latach mogą wymagać wymiany z powodu wyczerpania baterii, łatwo je uszkodzić podczas wymiany opon, no i swoje kosztują. Jeśli chcemy np. mieć dwa komplety kół, to oprócz dwóch kompletów felg i opon musimy kupić także drugi komplet czujników, co podraża inwestycję o 800-1000 zł. No to jak: jeśli system wyświetla na żądanie wartość ciśnienia powietrza w poszczególnych kołach auta, to jest to system pośredni czy bezpośredni? Wyświetlanie dokładnego ciśnienia nie odpowiada na to pytanie, bo aktualnie obie wersje TMPS–ów to potrafią. Można do tego dojść inaczej: jeśli w menu komputera pokładowego jest przycisk do resetowania systemu TPMS, to jest to system pośredni – bez czujników. Taki system nie mierzy ciśnienia powietrza, a jedynie zapamiętuje ciśnienie wyjściowe (i towarzyszący mu rezonans kół), a potem na podstawie zmiany zachowania koła dość precyzyjnie określa ciśnienie powietrza. Innymi słowy: po napompowaniu kół do właściwego ciśnienia musimy poinformować o tym system.

Niektóre systemy pośrednie tak sprawnie się uczą i oceniają ciśnienie w poszczególnych kołach, że działają bardziej precyzyjnie (choć zawsze wolniej)  niż niejeden system bezpośredni… To sprawia, że coraz trudniej „na oko” ocenić, czy nasze auto ma czujniki w kołach. Zawsze można spytać w warsztacie wulkanizacyjnym, jak to jest z naszym samochodem: zazwyczaj po modelu, wersji i roczniku mechanik, korzystając z elektronicznego katalogu, może odpowiedzieć nam na to pytanie.