Układ jezdny

2019.11.06

Moje auto pali więcej niż sugeruje producent. Normalna rzecz czy usterka?

Spalanie auta rzadko jest dokładnie takie jak sugeruje jego producent, choć spalanie podawane według najnowszej normy WLTP jest znacznie łatwej osiągalne w rzeczywistym ruchu niż osiągi podawane przez producentów według starszych norm. Tak naprawdę normy spalania podawane przez producenta są niczym więcej jak puntem odniesienia – zawsze da się zużyć więcej paliwa i czasem udaje się zużyć mniej. Jeśli jednak auto pali więcej niż dawniej i są to wartości znaczne, możemy mieć do czynienia z usterką.

By spalanie auta miało szansę zbliżyć się do poziomu podawanego w jego danych technicznych, samochód musi być w pełni sprawny. Przyczyn tego, że auto pali więcej niż powinno podwyższonego spalania warto najpierw szukać wśród rzeczy najprostszych – zacznijmy zatem od kontroli ciśnienia w kołach. W praktyce niedobór ciśnienia, który łatwo przeoczyć, może sprawić, że auto pali więcej o 2-3 procent. Sporo, ale… bez przesady. Jeśli zauważamy znaczący wzrost spalania, szukajmy dalej. 

Usterki wpływające na to, że auto pali więcej, można umownie podzielić na mechaniczne i elektroniczne. Mechaniczne usterki są łatwiej wyczuwalne i zauważalne przez użytkownika, często też łatwiejsze w diagnostyce: to może być problem z geometrią zawieszenia (auto ściąga, „tnie” opony), z łożyskami kół (słychać ich szum), z zapieczonymi hamulcami (może to być lekko wyczuwalne, auto zbyt szybko wytraca prędkość, gdy jedziemy na luzie), z uszkodzonym mechanicznie osprzętem silnika (słychać, ewentualnie zauważalne jest przydymianie na czarno)… Jeśli nic nie czuć i niczego nie słychać, a auto pali więcej, przechodzimy do usterek elektroniki.

Niewiele jesteśmy w stanie zdiagnozować bez warsztatowego komputera diagnostycznego, ale można zacząć od obserwacji wskazań komputera pokładowego w aucie. Konkretnie: od spalania na biegu jałowym, oczywiście jeśli pamiętamy, jak kształtowało się, zanim doszło do usterki. Jeżeli wcześniej na biegu jałowym silnik spalał 0,5-0,7 l paliwa na godzinę pracy, a teraz auto pali więcej – np.  1,7 l/h, to znak, że coś jest nie tak. Pamiętajmy jednak o tym, że na spalanie ma duży wpływ działanie urządzeń pokładowych, zarówno tych zasilanych elektrycznie (np. ogrzewanie foteli) jak i napędzanych przez silnik, np. klimatyzacja. Tak czy inaczej czasem poziom spalania na wolnych obrotach sporo mówi, np. w kilkuletnich dieslach można na jego podstawie wywnioskować, że układ wtryskowy próbuje podgrzać filtr DPF w celu usunięcia sadzy. Jeśli to jednak trwa przez długi czas, to znaczy, że coś się zepsuło.

Jest co najmniej kilka typowych usterek elektroniki wpływających na to, że auto pali więcej, które jednocześnie (przynajmniej w niektórych autach) nie dają wyraźnych objawów innych niż podwyższone spalanie, często też nie wiążą się z zaświeceniem kontrolki check engine. 

To, po pierwsze, czujnik temperatury zasysanego powietrza albo czujnik temperatury silnika. Jeśli usterka nie polega na tym, że wskazanie czujnika wykracza poza dopuszczalny zakres, lecz np. na zaniżaniu temperatury – wtedy sterownik podaje więcej paliwa, ale nie uruchamia kontrolki check engine i nie wchodzi w awaryjny tryb pracy. Jeśli silnik, zdaniem czujnika, jest zmrożony, choć tak naprawdę jest gorący, auto pali więcej. Ostrzegawcza kontrolka zapala się dopiero, gdy wskazania czujnika wykraczają poza dopuszczalny zakres lub są całkowicie niezgodne ze wskazaniami innych czujników.

Po drugie, przepływomierz. Jego usterka może unieruchomić silnik, ale może też jedynie spowodować wyraźny wzrost spalania. Mało tego: w wielu autach nawet całkowite wypięcie przepływomierza nie powoduje zaświecenia kontrolki check engine, choć rośnie spalanie i – w przyspieszonym tempie – zużycie katalizatora. Przepływomierz zwykle najpóźniej po 10 latach pracy, jeśli nawet działa, to już dalece nieprecyzyjnie.

Po trzecie, sondy w układzie wydechowym. To nie jest tak, że sonda lambda jest wieczna. Nie jest! Można powiedzieć: 10 lat lub 200 tys. km – i starczy. Jej działanie można na szczęście skontrolować za pomocą komputera diagnostycznego przy czym w autach 10-letnich i starszych z pierwszą sondą można wymieniać ją niemal w ciemno. Niemal, bo zdarzają się wyjątki.

Wreszcie, po czwarte, zużycie wtryskiwaczy i innych elementów układu wtryskowego albo osprzętu silnika – większość tego typu usterek czy po prostu objawów zużycia można stwierdzić bez wyjmowania czegokolwiek z auta – za pomocą komputera diagnostycznego lub prostych testów warsztatowych, np. testu przelewowego wtryskiwaczy. Nie wszystko da się jednak w ten sposób wycenić – dokładna diagnoza i weryfikacja uszkodzeń jest nieco bardziej skomplikowana. Niemniej jeśli macie wrażenie, że auto za dużo pali, to warto je przejrzeć w warsztacie. Nie tylko chodzi o to, że szkoda paliwa – najczęściej jedna usterka powoduje lawinowe pojawianie się kolejnych, a to z reguły oznacza już konkretne koszty.