Diagnostyka

2019.09.11

Czy można i czy warto usunąć z auta system dozowania płynu AdBlue?

Z technicznego punktu widzenia system AdBlue można usunąć fizycznie z auta, a można go też programowo dezaktywować na tej samej zasadzie, na jakiej przeprowadza się tuning elektroniczny mający podnieść osiągi silnika. Silnik bez działającego układu AdBlue sobie doskonale poradzi. Problemy pojawić się mogą jedynie wtedy, gdy pojedziemy autem za granicę i trafimy na prewencyjną kontrolę policyjną.

Teoretycznie działanie systemu AdBlue w aucie z silnikiem Diesla jest banalnie proste: do układu wydechowego wtryskiwana jest mgiełka wodnego roztworu mocznika – czyli właśnie AdBlue. Preparat wchodzi w reakcję chemiczną z rozgrzanymi spalinami, doprowadzając do likwidacji zawartych w nich szkodliwych dla środowiska tlenków azotu.

Ma to w gruncie rzeczy niewiele wspólnego z silnikiem – działanie układu dozującego AdBlue ogranicza się do interwencji w układzie wydechowym. Co zatem sprawia, że kierowcy – zwłaszcza ciężarówek – nienawidzą układów SCR (dozujących AdBlue) i często decydują się na ich nielegalne wyłączenie?

  • Po pierwsze, AdBlue to wodny roztwór mocznika. Wodny, czyli… sprawiający problemy w zimie. W praktyce spadek temperatury otoczenia poniżej 10 stopni Celsjusza powoduje zamarzanie roztworu, który w dwóch trzecich składa się z wody. Oczywiście, w układzie SCR znajdują się grzałki, które jednak potrafią się popsuć, no i nie działają na postoju.
  • Po drugie, jako że płyn AdBlue wywołuje korozję, wiele elementów układu przechowywania i dozowania tego płynu wykonanych jest z tworzyw sztucznych. A tworzywa, wiadomo… nie są wieczne, zwłaszcza jeśli narażone są na zamarzanie zawartości. 
  • Po trzecie, tankowanie. Płyn AdBlue wprawdzie nie jest drogi, kosztuje nieco ponad 2 zł za litr, ale w ciężarówkach schodzi tej substancji stosunkowo dużo. W sytuacji, gdy każdy zaoszczędzony grosz oznacza zarobiony grosz, pojawia się pokusa, by to całe urządzenie wyłączyć.
  • Po czwarte, obowiązujące przepisy nakazują producentom samochodów tak konfigurować układy AdBlue, żeby ich usterka (albo brak płynu w układzie) uniemożliwiała jazdę. W razie usterki układu dozującego AdBlue jest to kłopot, samochód musi trafić do serwisu.



Tyle, że (niestety, mało kto zaprząta sobie tym głowę), diesel ze sprawnie działającym układem AdBlue to naprawdę czysty diesel. Nie chodzi przy tym o poddymianie na czarno, by wyłapywaniem sadzy „zajmują się” inne urządzenia w samochodzie, lecz o niewidoczne, ale jakże szkodliwe, odpowiedzialne lokalnie za smog tlenki azotu. Od czasu, gdy producenci samochodów zaczęli być mocno kontrolowaniu, tak ustawiają układy AdBlue w samochodach, że wprawdzie płynu schodzi więcej niż w pierwszych modelach z tym układem, ale za to system naprawdę działa. Tymczasem diesel bez sprawnego układu SCR to… brudny diesel.

Uważajcie, w Niemczech i w Austrii zaczęły się kontrole sprawności układów AdBlue! Kontrola polega nie tyle na pomiarze zawartości spalin, lecz na tym, że znający się na rzeczy diagnosta podchodzi do auta (najczęściej ciężarówki), podłącza się komputerem do gniazda diagnostycznego i szuka śladów wyłączenia systemu SCR (dozującego AdBlue). To idzie szybko, po kilku minutach zwykle wszystko jest jasne! Wprawdzie ryzyko, że trafimy na taką kontrolę nie jest przesadnie duże, gdyż jest to jednak jest ze strony organów kontrolnych przedsięwzięcie logistyczne, to jednak jeśli już trafimy na kontrolę i zostaniemy złapani na oszustwie, to… będzie to bardzo, bardzo drogo kosztowało!

 A jeśli chodzi o samochody osobowe: warto wyłączać AdBlue? W większości przypadków nie ma to najmniejszego sensu! Jeśli parkujemy auto w garażu podziemnym, ryzyko, że coś nam w układzie zamarznie nawet podczas ataku siarczystych mrozów, jest bardzo małe. Zresztą zimy są coraz słabsze. Jednorazowe zamarznięcie AdBlue niemal na pewno nie spowoduje usterki (wielokrotne – już tak). należy jedynie pamiętać, by nie wozić płynu Adblue w bagażniku na zapas, zwłaszcza zimą (krystalizacja AdBlue jest nie do końca odwracalna, płyn traci w jej wyniku stężenie i staje się jeszcze bardziej wrażliwy na zamarzanie). By nie wydawać bez sensu pieniędzy, lepiej kupić sobie odpowiednią przejściówkę i tankować auto osobowe z dystrybutora dla ciężarówek na stacjach – płyn jest taki sam jak z butelki, a nawet 10 razy tańszy!

Usterki… zdarzają się. Ale bez przesady – nie są to usterki nagminne!