Olej

2016.12.01

O czym świadczy dymienie diesla podczas przyspieszania?

Dymienie diesla podczas przyspieszania jest uznawane powszechnie za zjawisko całkowicie naturalne. Jednak w praktyce, zwłaszcza w przypadku samochodów spełniających normy euro 5 i euro 6, jest to objaw usterki, postępującego zużycia silnika oraz układu wtryskowego.

 Nowy, w pełni sprawny samochód z silnikiem Diesla, podczas przyspieszania nie ma prawa dymić! Podobnie 4 letni samochód, spełniający normę euro 5, 4 lata temu nie miał prawa podczas przyspieszania dymić, gdyż za wyłapywanie cząsteczek sadzy odpowiada filtr cząstek stałych, który, jeśli jest sprawny i pracuje w sprawnym układzie, wyłapuje większość substancji odpowiedzialnych za dymienie diesla podczas pracy, nawet pod obciążeniem. Dziś jednak dymienie diesla, który ma kilka lat, wydaje się naturalne, bo co drugi samochód, za którym jedziemy, wypluwa z rury wydechowej kłęby czarnych spalin. Dymienie diesla, w każdym razie takie, które jest wyraźnie zauważalne, świadczy albo o usterce, albo o niedozwolonym tuningu auta, albo o jednym i drugim.

Dymienie diesla jest wynikiem niepełnego spalania mieszanki. Niedopalone paliwo w formie cząsteczek sadzy trafia do wydechu i – jeśli ma szansę wydostać się na zewnątrz – widoczne jest jako czarny dym. Niedopalanie paliwa może być wynikiem niesprawności turbosprężarki, ale też skutkiem zużycia wtryskiwaczy paliwa. Nie ma cudów – auto, które przejechało 200 tys. km (a jest to realny przebieg wielu 4-5-letnich aut sprowadzanych z Zachodu – ma zużyte lub prawie zużyte wtryskiwacze paliwa. Wtryskiwacz elektromagnetyczny w układzie Common Rail ma trwałość obliczoną na ok. 250 tys. km, o ile nic złego się nie wydarzy, a właściciel dba o auto, nie ma zbyt ciężkiej nogi i – przede wszystkim – wymienia regularnie i często filtr paliwa. Zwykle przy 200 tys. km widać już wyraźne zużycie rozpylaczy, może pojawić się rozkalibrowanie wtrysków. Auto nie przestaje z tego powodu jechać, ale silnik ma coraz mniej mocy, coraz więcej pali i coraz bardziej dymi. Gdyby uczciwie przeserwisować układ wtryskowy, dymienie diesla ustałoby, nawet, jeśli ma przejechane ćwierć miliona km! W tym miejscu warto dodać, po pierwsze, że serwis należy się także pompie wysokiego ciśnienia, a po drugie, że jeśli układ wtryskowy wyposażony jest we wtryskiwacze piezoelektryczne, to jego trwałość jest krótsza (ale, jakby na pocieszenie, części do niego są tańsze).

Dymienie diesla, widoczne na zewnątrz, jest często wynikiem „tuningu” polegającego na usunięciu filtra cząstek stałych. Szczerze mówiąc, gdy widzę na ulicy kilkuletniego diesla, za którym ciągnie się chmura czarnego dymu, to nie mam wątpliwości: nie ma już filtra, a do tego jest mocno zużyty. Jak on zaliczył badania techniczne?

Dymienie diesla, w przypadku starszych aut bez filtra cząstek stałych, jest wyłącznie wynikiem postępującego zużycia układu wtryskowego, ewentualnie usterki osprzętu – może być to zarówno awaria turbosprężarki czy, np. układu EGR, jak i któregoś z czujników (np. temperatury). Dymienie diesla jest też naturalnym następstwem tuningu polegającego na montażu tzw. power boxa, czy wymianie oprogramowania na tuningowe, które w praktyce przeciąża jednostkę napędową.

W przypadku aut bez filtra cząstek stałych aktualna jest stara metoda kontroli stanu silnika, polegająca na obserwacji, w jakim stopniu dymi podczas przyspieszania. Im mniej, tym lepszy jest jego stan. Warto mieć świadomość, że część sadzy ze spalin trafia do oleju silnikowego. Po przekroczeniu masy krytycznej zaczyna się przyspieszone zużycie silnika spowodowanego usterką czy wyeksploatowaniem układu wtryskowego. Dlatego, jeśli widzicie dymienie diesla, z którym nie zamierzacie się wkrótce rozstawać, rozważcie doprowadzenie układu wtryskowego do pełnej sprawności.