Klimatyzacja

2016.12.06

Czy to normalne, że podczas jazdy w korku spada wydajność ogrzewania?

Silnik produkuje tym więcej ciepła, im wyższe są obroty i obciążenie, pod którym pracuje. Na wolnych obrotach obciążenie jest minimalne, dlatego również ilość ciepła, które produkuje silnik, jest niewielka.

Nowoczesne silniki o niewielkiej pojemności mają wyższą sprawność niż paliwożerne starsze jednostki o dużej pojemności. Diesle mają sprawność wyższą niż silniki benzynowe, a im wyższa sprawność, tym mniej ciepła dla pasażerów. Najmniej ciepła produkują małe silniki wysokoprężne. Taki silnik wolno się rozgrzewa i łatwo wychładza.

Im niższa temperatura otoczenia, tym wolniej rośnie temperatura w układzie chłodzenia, co jest kluczowe dla działania układu ogrzewania wnętrza samochodu. Już kilkustopniowy mróz sprawia, że silnik podczas pracy na wolnych obrotach nie wytwarza tyle zbędnego ciepła, które pozwoliłoby na podgrzanie płynu chłodniczego do 90 stopni Celsjusza. Stąd biorą się problemy z wydajnością ogrzewania. Problem jest tym większy, im większą pojemność ma wnętrze samochodu. Jest to zatem normalne, że podczas pracy silnika na wolnych obrotach, a więc podczas jazdy w korku, wydajność ogrzewania spada. Przy silnym mrozie w samochodzie może być naprawdę zimno. Oczywiście, gdy wyjedziemy na autostradę, wnętrze szybko się nagrzeje, jednak w warunkach miejskich wydajność ogrzewania jest w wielu modelach aut niewystarczająca.

W autach klasy premium i w lepiej wyposażonych wersjach samochodów popularnych często montuje się elektryczne podgrzewacze powietrza trafiającego do kabiny. Wówczas, nawet jeśli wskazówka temperatury płynu chłodniczego spada, gdy ustawiamy się w korku (o ile w ogóle jest na desce rozdzielczej wskaźnik temperatury płynu, producenci, by nie stresować użytkowników, często rezygnują z tego wskaźnika), ogrzewanie działa, jak należy. W takich autach również ogrzewanie pojawia się wkrótce po uruchomieniu zimnego silnika. Jeżeli samochód z małym silnikiem, zwłaszcza wysokoprężnym, nie ma podgrzewacza elektrycznego (bądź spalinowego, ta opcja jest również często wykorzystywana), wydajność ogrzewania może być niska, a w aucie jest podczas mroźnej pogody zimno – zwłaszcza w ruchu miejskim.

Nieco inaczej wygląda sprawa w autach, które mają mniej wydajne, starsze silniki o dużej pojemności, które dawniej produkowały dość ciepła, by ogrzać wnętrze, a obecnie wydajność ogrzewania okresowo spada. Jeśli tak jest, można podejrzewać usterkę – np. termostatu, jednak to nie jest jedyna możliwa przyczyna niedziałania ogrzewania. O ile bowiem 20 lat temu normą były klapy układu wentylacji sterowane mechanicznie, w których trzeba było coś urwać, by przestało działać, to już 10 lat temu typowym rozwiązaniem było elektryczne sterowanie nawiewem za pomocą przycisków i elektronicznych potencjometrów – zwłaszcza w autach z wyższej półki. W takim urządzeniu, nawet jeśli jest dobrze zaprojektowane, mogą się psuć – zarówno sterowniki, jak i połączenia elektryczne. Nie są rzadkością awarie paneli sterowania układem klimatyzacji, które są przyczyną kłopotów z wydajnością ogrzewania.

Jeśli zatem w stosunkowo nowym samochodzie przy silnym mrozie zauważacie, że wydajność ogrzewania zależy od prędkości jazdy, a w korku wydajność ogrzewania maleje i robi się zimno, to wcale nie musi to być usterka. Bardzo często, niestety, trzeba powiedzieć: „ten model tak ma”.