W pełni sprawny i wydajny układ klimatyzacji w aucie jest w stanie schłodzić wnętrze auta do komfortowej temperatury 18 stopni Celsjusza nawet przy ponad 30 stopniowym upale. Takie korzystanie z klimatyzacji jest jednak groźne dla zdrowia.
Przeziębić można się w ciągu kilku chwil – wystarczy wyjść z nadmiernie schłodzonego wnętrza samochodu. Nie sposób jednak precyzyjnie określić, jaka temperatura wnętrza jest optymalna w danej sytuacji. Zależy to bowiem głównie od temperatury panującej na zewnątrz.
W ruchu miejskim, gdy w samochodzie spędzamy nie więcej niż kilkadziesiąt minut, aby nie przypłacić zdrowiem działania klimatyzacji, nie powinniśmy wymuszać schłodzenia wnętrza do temperatury niższej niż 7-8 stopni Celsjusza. Wprawdzie przy 35-stopniowym upale temperatura w kokpicie jest – pomimo działania klimatyzacji – daleka od komfortowej, to jednak unikamy narażania się na niebezpieczne skoki temperatury.
Co innego, jeśli wybieramy się w daleka trasę – wówczas możemy pozwolić sobie na nieco bardziej komfortową temperaturę. Jednak cały czas warto pamiętać o tym, że największe zagrożenie przeziębieniem wiąże się z szokiem termicznym podczas wysiadania z auta. Dlatego zbliżając się do celu czy też do przystanku w podróży, należy stopniowo redukować działanie klimatyzacji.
Kolejne ryzyko związane z działaniem klimatyzacji pojawia się, gdy dla ochłody kierujemy sobie na twarz strumień zimnego powietrza natychmiast po rozpoczęciu jazdy. Poczucie chłodu jest złudne, a ryzyko przeziębienia duże! Wsiadając do rozgrzanego auta (temperatura na wysokości głowy w kokpicie pojazdu stojącego na słońcu z łatwością osiąga 60 stopni Celsjusza i więcej!), najlepiej otworzyć okna i przejechać tak przynajmniej 200 metrów. Dopiero potem , po naturalnym, wstępnym ochłodzeniu wnętrza, warto włączyć klimatyzację, ale tak, by nie kierować sobie i pasażerowi zimnego powietrza wprost na twarz. Jeśli mamy w aucie różne opcje ustawienia wydajności klimatyzacji np. „soft” i „hard”, wybranie łagodniejszego trybu pracy nie tylko oszczędza paliwo, lecz także nasze zdrowie.
Gdy już wiemy, że klimatyzacja może być momentami niebezpieczna, pojawia się pytanie: czy warto w ogóle z niej korzystać? Ależ tak! Kierowca, który siedzi w kokpicie rozgrzanym do kilkudziesięciu stopni Celsjusza wkrótce po rozpoczęciu jazdy jest zmęczony, rozkojarzony i… niebezpieczny dla otoczenia! Ten sam kierowca siedzący we wnętrzu auta, w którym dzięki pracującej klimatyzacji panuje temperatura choćby o kilka stopni niższa niż na zewnątrz, znacznie dłużej zachowuje siły witalne i refleks. Wystarczy pamiętać o jednym: klimatyzacji nie należy nadużywać i powinniśmy unikać szoku termicznego, nawet polegającego na tym, że na twarz dmucha nam zbyt silny strumień zimnego powietrza.
Aby być w pełni bezpiecznym, warto wiedzieć, że układ klimatyzacji (w każdym!) aucie jest siedliskiem bakterii i roztoczy, które wdychamy. Stąd możliwość pojawienia się nieprzyjemnego, mdłego zapachu powietrza wydostającego się z nawiewów przez chwilę po uruchomieniu klimatyzacji. Zjawiska mnożenia się bakterii nie wyeliminujemy, ale można zadbać o okresową dezynfekcję układu. W wielu starszych autach, przynajmniej częściowo, wykonamy taką operację samodzielnie za pomocą specjalnych preparatów w aerozolu. Jednak w przypadku bardziej rozbudowanych układów lepiej udać się w tym celu do warsztatu, gdzie mechanik będzie lepiej wiedział, jak ustawić klimatyzację, by dezynfekcja układu była w pełni skuteczna, a ponadto użyje np. ozonatora, aby dodatkowo unieszkodliwić bakterie, do których nie dotarł preparat chemiczny aplikowany do nawiewów.