Blog

2025.01.04

Czy polisa OC pokryje każdą szkodę?

Polisa OC posiadacza pojazdu chroni poszkodowanych w najróżniejszych sytuacjach – także wtedy, gdy sprawca kolizji czy wypadku jest pijany, gdy szkodę wyrządził umyślnie albo nie miał prawa jazdy (w takich wypadkach jednak sprawca będzie musiał zwrócić wypłacone pieniądze). Polisa OC nie jest jednak studnią bez dna – zakład ubezpieczeń wypłaca odszkodowania do pewnej wysokości określonej tzw. sumą gwarancyjną.

Nawet gdy sprawca kolizji czy wypadku jest pijany, gdy szkodę wyrządził umyślnie albo nie miał prawa jazdy – poszkodowani dostaną pieniądze a pokrycie strat.

W wymienionych wyżej przypadkach sprawca kolizji czy wypadku może mieć poważne kłopoty finansowe, bo musi zwrócić ubezpieczycielowi wypłacone odszkodowania.

Bywa jednak i tak, że ubezpieczony sprawca wypadku jest całkiem trzeźwy, ma prawo jazdy i kieruje samochodem, do którego ma prawo, a jednak i tak ostatecznie ma do zapłacenia wielką sumę pieniędzy. W tym drugim wypadku problem ma także poszkodowany, bo ubezpieczyciel pokrywa tylko część jego strat.

Suma gwarancyjna jest bardzo wysoka, ale nie jest studnią bez dna

Suma gwarancyjna to maksymalna kwota, jaka zobowiązany jest wypłacić ubezpieczyciel w przypadku jednej szkody. Jeśli wartość szkody jest wyższa niż wysokość sumy gwarancyjnej, ubezpieczyciel odpowiada tylko do wysokości sumy gwarancyjnej. Za resztę odpowiada sprawca.

Suma gwarancyjna ubezpieczeń OC jest co jakiś czas podwyższana – po ostatniej korekcie wynosi ona:

– 29 mln 876 tys. 400 zł w odniesieniu do szkód na osobie

– 6 mln 21 tys. 600 zł w odniesieniu do szkód w mieniu

A jednak da się przekroczyć limit

6 mln zł to ogromna kwota przewyższająca wartość kilku luksusowych samochodów. Czy zatem nie da się jej przekroczyć? Oczywiście, że się da, co udowodnił np. w listopadzie 2024 r. kierowca ciężarówki, który utknął na przejeździe kolejowym. Utknął, bo wjechał na czerwonym świetle na przejazd, zamknęły się szlabany przed nim i za nim. Kierowca wyszedł z auta i spanikował – zamiast staranować szlaban, co jest bardzo łatwe i zostawia minimalne ślady na aucie, próbował zatrzymać pociąg, co jednak się nie udało.

Pociąg uderzył w ciężarówkę. Nikt nie zginął, ale PKP wyceniło wstępnie straty na 12 mln zł. To oznacza, że ubezpieczyciel ciężarówki pokryje jedynie połowę tej kwoty. Resztę być może będzie musiał zapłacić kierowca ciężarówki, a lepiej powiedzieć: tyle będzie winny właścicielowi pociągu, bo pewnie nie dysponuje aż takim majątkiem, aby rzeczywiście się z nim rozliczyć.

Na marginesie: szlabany są z premedytacją tak skonstruowane, aby można je było łatwo sforsować, nie czyniąc dużych strat. Jest szansa, że auto w ogóle nie ulegnie uszkodzeniu – jedyne straty kierowcy to mandat (2000 zł), punkty karne (15) oraz szkoda ubezpieczeniowa na koncie – ubezpieczyciel pokryje koszty nowej rogatki. To nie są duże sumy, zaś mandat jest znacznie mniejszą dolegliwością niż potencjalne oskarżenie o spowodowanie zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym, za co grozi wieloletnie więzienie.