Według producentów żarówek ich trwałość to od 300 do nawet 1500 godzin w zależności od typu (H4, H7, W1 i in.) oraz marki i modelu. W praktyce jednak żarówki przepalają się znacznie szybciej.
Gdyby żarówki samochodowe świeciły przepisowe 700 godzin, rzadko trzeba by je wymieniać. Policzmy tylko: przeciętny, dość intensywnie eksploatowany samochód jest w ciągu dnia w ruchu 2-3 godziny, co na tydzień daje 20 godzin, a na miesiąc ok. 80. Czasem jest to nieco więcej, a czasem np. o połowę mniej. Rachunek jest prosty: żarówka w mocno eksploatowanym samochodzie powinna wytrzymać 9-12 miesięcy. W praktyce jest tak, że w jednym samochodzie żarówki typu H7 wymieniamy faktycznie raz na rok, ale w innym co kilka tygodni. Są takie samochody, w których ciągle występuje problem z przepalaniem się żarówek, nie przednich, to tylnych. Prosty przykład: rozejrzyjcie się na ulicy za Peugeotem 307. Według mnie 90 proc. tych samochodów ma zdekompletowane tylne oświetlenie, w niektórych z czterech tylnych żarówek pozycyjnych świeci jedna.
Sytuacja się pogarsza, jeśli korzystamy z żarówek o zwiększonej wydajności (typu „plus 50”, „plus 80” „plus 120” itp.) albo np. dających jaśniejsze światło żarówek udających ksenony. Renomowani producenci przyznają sami: świecą one o połowę krócej niż standardowe, czyli teoretycznie od ok. 150 do 400 godzin.
Niestety, jest jeszcze jeden czynnik decydujący o trwałości żarówek, o którym nie przeczytacie na ich opakowaniu: to napięcie w instalacji elektrycznej samochodu. Standardowy pomiar trwałości żarówek odbywa się przy napięciu 13,2 V. Taka jest norma. Tymczasem napięcie w instalacji samochodu jest zazwyczaj znacznie wyższe – od. 13,8 do 14,4 V. Celowo mówię, że jest to napięcie znacznie wyższe, choć różnica pomiędzy 13,2 a 14,4 V wydaje się niewielka. Dla trwałości żarówek ma to jednak znaczenie decydujące, ponieważ podwyższenie napięcia o 5 proc. powoduje spadek trwałości żarówek o połowę! 13,2 powiększone o 5 proc. to niecałe 13,9 V!
W ten sposób żarówki świecące teoretycznie 400 godzin będą świecić najwyżej 200, a te, które mają wytrzymać 150 godzin, będą działać 75 godzin lub mniej!
Z tych względów warto zmierzyć w swoim aucie za pomocą zwykłego multimetru (albo poprosić o to w warsztacie) napięcie w instalacji. Najlepiej zrobić to na kostce żarówki, a nie na zaciskach akumulatora, wtedy pomiar będzie bardziej miarodajny. Można się w ten sposób dowiedzieć, jakie żarówki kupić, by nie przepalały się za szybko i czy w ogóle żarówki świecące jaśniej mają ekonomiczny sens. A może warto zainwestować w żarówki o zwiększonej trwałości nawet, jeśli będą one świecić trochę słabiej niż zwykłe?
Na koniec jeszcze o jednym ważnym dla trwałości żarówek zjawisku: chodzi o skoki napięcia. W niektórych autach to właśnie one odpowiadają za przepalanie się żarówek z częstotliwością absolutnie nie do przyjęcia. Taki skok napięcia może mieć miejsce w różnych momentach i nie zawsze możemy ochronić przed nim żarówki auta, niemniej najczęściej zdarza się to tuż po uruchomieniu silnika i w chwili gaszenia go. Warto zrobić eksperyment i przez jakiś czas włączać oświetlenie nie przed uruchomieniem silnika, a kilka-kilkanaście sekund po nim, zaś wyłączać przed wyłączeniem motoru. Niewykluczone, że problem z przepalaniem się żarówek zniknie i nie trzeba będzie montować żadnych stabilizatorów napięć, choć w ostateczności można kombinować i w ten sposób.