Diagnostyka

2014.07.10

Czy można samodzielnie zczytać kody błędów w samochodzie i czym to zrobić?

Program do diagnostyki auta albo interfejs diagnostyczny do laptopa czy nawet do smartfona można kupić już za kilkanaście zł. Za kilkadziesiąt możemy mieć już interfejs bezprzewodowy, zaś wiele programów oferowanych jest za darmo. Czy to znaczy, że każdy może odczytać kody błędów w swoim samochodzie?

Złącze OBD, które znajduje się obecne w prawie każdym współczesnym aucie, jest znormalizowane, co oznacza, że wtyczka komputera czy też diagnoskopu, który podłączamy do auta, w każdym przypadku jest taka sama. Co więcej, standard OBD polega na tym, że wszystkie podstawowe parametry silnika (dotyczy to przede układów odpowiedzialnych za jazdę i emisję spalin) można w każdym aucie odczytać za pomocą jednego, uniwersalnego urządzenia. Kody błędów można pobrać z Internetu, często dodawane są też do programów lub urządzeń diagnostycznych.

By poznać kody błędów, teoretycznie wystarczy więc jakikolwiek sprzęt diagnostyczny. Czytnik kodów błędów to proste i tanie urządzenie, każdy może je kupić i mieć w garażu. Jeśli ktoś ma smartfona, nie musi nawet inwestować specjalnie w sprzęt: wystarczy wtyczka (najlepiej łącząca się z telefonem np. łączem Bluetooth) i aplikacja, którą za darmo lub za kilkanaście-kilkadziesiąt zł można ściągnąć na komórkę.

Połączenie z systemem auta to kolejna czynność z gatunku banalnie prostych: zgodnie z instrukcją wkładamy wtyczkę w gniazdo diagnostyczne auta (umieszczone zwykle w kokpicie po lewej stronie ), włączamy zapłon lub uruchamiamy silnik, i już po chwili parametry silnika wyświetlają się na ekranie komórki (lub urządzenia diagnostycznego).

Pierwszy problem pojawia się jednak szybko: większość darmowych lub tanich programów ma ograniczone funkcje i dopóki nie zapłacimy za pełną wersję, możemy dowiedzieć się tylko tego, czy samochód jest sprawny, czy też ma usterkę – a to akurat wiemy i bez naszego urządzenia. Ściągamy więc lepszy program i dostajemy komunikat np. tej treści: „czujnik temperatury czynnika chłodzącego silnik – niski sygnał wejściowy”. Jeśli nie wiemy, jak zinterpretować kody błędów, nic nam nasz amatorski diagnoskop nie pomoże! Choć zdarzają się komunikaty prostsze (mniejszość), które naprowadzają nas wprost na trop usterki. Dowiadujemy się np. że zawiódł jakiś czujnik, wymieniamy go i… po usterce.

Największy jednak problem związany z odczytywaniem kodów błędów jest taki, że amatorskie diagnoskopy (i aplikacje na komórki) z bardzo wieloma samochodami w ogóle się nie łączą, albo obsługują tylko wybrane ich funkcje. Jeśli chodzi o bardziej zaawansowane ustawienia czy możliwości odczytów parametrów różnych podzespołów, to niestety, w bardzo, bardzo wielu wypadkach standardowy, nawet wysokiej jakości czytnik kodów błędów na nic nam się nie przyda. Producenci aut umożliwiają bowiem mechanikom obsługę elektroniczną wszystkich sterowanych elektronicznie podzespołów samochodu, jednak co do zasady podzespoły należące do wyposażenia „komfortowego” pozwalają się obsługiwać albo niebotyczne drogim diagnoskopom firmowym, albo sprzętowi dostarczanemu warsztatom przez renomowane firmy, którym jednak trzeba słono płacić za regularną aktualizację oprogramowania. Mało tego: wiele aut obsługiwanych jest w ten sposób, że komputer w warsztacie służy tylko do zczytania zawartości sterownika samochodu i wysłania ściągniętych danych do interpretacji w „centrali” albo wgrania w sterownik auta plików nadesłanych w celu jego naprawy. W tej sytuacji samodzielna obsługa auta nie jest możliwa.