Zużycie AdBlue zależy w dużym stopniu od warunków jazdy, jednak nagła zauważalna zmiana w poziomie zużycia tej substancji najczęściej wynika z korekty oprogramowania sterownika samochodu. W ostatnim czasie wiele samochodów przechodziło taką korektę.
AdBlue to wodny roztwór mocznika wtryskiwany do układu wydechowego samochodu z silnikiem Diesla. Dodatek tej substancji pozwala zneutralizować tlenki azotu zawarte w spalinach. W prawidłowo działającym układzie ilość AdBlue dawkowanego do układu wydechowego zależy od tego, ile w danym momencie powstaje tlenków azotu. Można zaobserwować związek ilości zużytego AdBlue z ilością zużytego paliwa, jednak nie jest to zużycie proporcjonalne, gdyż w pewnych warunkach AdBlue w wydechu zwyczajnie nie jest potrzebny albo nie może zostać podany. W innym przypadku z kolei w komorach spalania silnika panuje wysoka temperatura, powstaje dużo tlenków azotu, potrzeba więc dużo AdBlue.
Komputer pokładowy samochodu z układem dozującym AdBlue szacuje zasięg auta pozostały do wyczerpania zbiornika z roztworem mocznika. Jest to konieczne, ponieważ wprawdzie po wyczerpaniu tej substancji samochód może jechać dalej (obecność AdBlue nie wpływa na działanie silnika), to jednak układ ze względu na przepisy musi być tak ustawiony, by po wyczerpaniu AdBlue nie było możliwe uruchomienie silnika. Kierowca musi o tym wiedzieć z wyprzedzeniem. To wyprzedzenie jest na tyle duże, że nikt nie może czuć się zaskoczony, niemniej łatwo zauważyć, że jeśli np. jeździmy raczej spokojnie, wykorzystując z reguły średnie obroty silnika i mamy w aucie AdBlue na 2 tys. km, to po wyjechaniu na autostradę i rozpędzeniu się do prędkości bliskiej maksymalnej, AdBlue zaczyna znikać w tempie nawet 3-4-krotnie szybszym niż do tej pory, a zasięg auta spada szybciej niż system pierwotnie zakładał. Nie powinno to dziwić: silnik pracuje w wyższej temperaturze, wyższa temperatura wpływa na wzrost emisji tlenków azotu, rośnie zatem zużycie AdBlue. Proste.
Tyle, że niektórzy właściciele kilkuletnich samochodów wyposażonych w układy SCR (wymagające tankowania AdBlue) zauważyli nagle, że dotąd jedno napełnienie zbiornika wystarczało im na, dajmy na to, 20 tys. km, a teraz co 3 tys. km trzeba uzupełnić poziom tej substancji. Jeśli tak się dzieje, to znaczy, że samochód został poddany akcji serwisowej. Otóż pierwsze samochody osobowe z układami SCR nierzadko były fabrycznie konfigurowane tak, by układ działał tylko w szczególnych okolicznościach, np. podczas pomiarów homologacyjnych samochodu. W realnym ruchu drogowym układ „coś tam robił”, jednak priorytetem było nieprzeszkadzanie kierowcy. Skoro płynu AdBlue ubywało powoli, to i zbiornik mógł być mały. Tymczasem po tzw. aferze spalinowej różne organizacje zaczęły badać w realnych warunkach różne samochody i okazało się, że emitują one wielokrotnie więcej tlenków azotu niż powinny. Producenci zostali zmuszeni do przeprowadzenia „akcji naprawczych”. Zwykle polegało to na aktualizacji oprogramowania, w rezultacie odtąd układy dozujące AdBlue nie pracowały już na pół gwizdka tylko tak, jak powinny. Adblue po takiej aktualizacji zużywa się więcej, a skoro zbiornik jest mały (czytaj: za mały), to trzeba go napełniać częściej. Jeśli auto podlegające akcji naprawczej trafia do autoryzowanego serwisu, to prawie na pewno korekta zostanie przeprowadzona, być może nawet bez wcześniejszej konsultacji z właścicielem. Dowie się on o tym „po wykonaniu zadania”.
Na szczęście tankowanie AdBlue to nie jest duży koszt, a jedynie kłopot. W każdym razie jeśli po wizycie w serwisie dilerskim wasz samochód nagle zaczął zużywać wyraźnie więcej AdBlue niż dotąd, prawdopodobnie nie jest to awaria, tylko… objaw prawidłowego działania układu. Na pocieszenie można powiedzieć, że płyn AdBlue, który jest wymieniany częściej, sprawia mniej problemów, np. wykazuje mniejszą tendencję do krystalizacji będącej przyczyną kosztownych problemów serwisowych.