Najczęściej źródłem problemów z rozruchem silników benzynowych w okresie jesienno-zimowym są zużyte kable zapłonowe, słaby akumulator albo kiepskiej jakości paliwo. To oczywiście niejedyne możliwe przyczyny problemów, ale występujące najczęściej.
W okresie jesienno-zimowym także samochody z silnikami benzynowymi miewają poważne problemy z rozruchem i odpalają dopiero po dłuższej chwili od uruchomienia rozrusznika. Jak temu zaradzić?
Mając auto, które niechętnie odpala przy temperaturze zbliżonej do zera, szczególnie w wilgotne poranki, zacząłbym poszukiwanie usterki od kabli zapłonowych. Mamy dwa wyjścia: albo wymienić je w ciemno, albo spróbować zaobserwować, czy w czasie pracy silnika nie dochodzi do przebić elektrycznych. Jest to możliwe po zmroku lub w ciemnym garażu, jednak najlepiej w warunkach zbliżonych do tych, przy których występują najpoważniejsze problemy z rozruchem. Silnik musi być więc zimny, a otoczenie wilgotne. Komora silnika nie może być ciepła lub niedawno wychłodzona – w takich warunkach nie dochodzi do przebić elektrycznych i nie mają miejsca problemy z rozruchem wywołane przez zużyte kable. A zatem odpalamy silnik w ciemności i zaglądamy pod maskę – jeśli w okolicach kabli zapłonowych pojawiają się widoczne iskry lub niewielkie wyładowania elektryczne, z całą pewnością pomoże wymiana kabli. Można na początek spryskać je preparatem izolującym w spreju – nie pomoże to na zawsze, ale na jakiś czas – tak. Warto zaobserwować, czy na cewkę zapłonową i kable nie leje się woda, a jeśli tak, usunąć przyczynę. Również w zagłębieniach gniazd świec zapłonowych nie może być wody – jeśli jest , trzeba zlokalizować jej źródło.
Jeśli chodzi o słaby akumulator, to sprawa jest niemal oczywista: rozrusznik słabo kręci – pojawiają się problemy z rozruchem. W niektórych autach zainstalowany jest jednak rodzaj „złośliwego” oprogramowania, które sprawia, że wtrysk uruchamiany jest dopiero po przekroczeniu określonego progu prędkości obrotowej silnika. Drobną różnicę w obrotach po uruchomieniu rozrusznika pomiędzy „już wtrysk powinien działać” a „jeszcze na pewno nie działa” czasem trudno uchwycić na słuch. A tymczasem rozrusznik kręci, a silnik nie daje znaku życia. Przyczyną może być akumulator, który w jednym samochodzie jeszcze mógłby posłużyć przez jakiś czas, a w naszym już nie. Winne mogą być też dodatkowe opory elektryczne spowodowane skorodowaniem kabla masowego silnika czy też przewodów zasilających rozrusznik, ewentualnie problem z ładowaniem. Tak to już jednak bywa, że jeśli w samochodzie występuje przez dłuższy czas problem z ładowaniem, akumulator zużywa się szybko i z jednego problemu robią się dwa.
Jeśli chodzi o paliwo, to problemy z rozruchem spowodowane jego nieodpowiednią jakością pojawiają się zwłaszcza przy silnym mrozie. Silnik odpala, ale z wyraźnym opóźnieniem, albo… nie odpala. Ta cecha benzyny, która jest kluczowa przy rozruchu w niskich temperaturach, to prężność par. Bardziej obrazowo: chodzi o zdolność benzyny do parowania. Benzyna letnia ma niższą prężność par niż zimowa – jest używana w wyższych temperaturach i z tworzeniem się łatwopalnych oparów nie ma kłopotu. Zimą panują niższe temperatury i prężność par musi być wyższa. Jeśli problemy z rozruchem zaczęły się od zatankowania paliwa, to nie należy wykluczać, że po kolejnym tankowaniu miną. Pocieszające jest to, że benzyna o zbyt niskiej prężności par już po uruchomieniu silnika nie czyni szkód, o ile pozostałe jej parametry są w normie.
Inne usterki, które mogą być odpowiedzialne za problemy z rozruchem to. np. zbyt niska kompresja silnika na jednym lub we wszystkich cylindrach. W warsztacie mierzy się kompresję, gdy inne, bardziej „domyślne”, usterki odpowiedzialne za problemy z rozruchem nie są widoczne i np. diagnostyka elektroniczna nie daje jednoznacznych wyników. Można też zamówić sobie sprawdzenie kompresji, jeśli podejrzewamy usterkę układu zaworowego lub zużycie silnika. Jednak poszukując przyczyn problemów z rozruchem auta, zacząłbym jednak od kabli zapłonowych.