Diagnostyka

2016.01.21

Jak zimą uniknąć problemów z AdBlue?

AdBlue od lat stosowany jest w ciężarówkach, teraz coraz częściej pojawia się na pokładach samochodów osobowych. Jest to jeden z najskuteczniejszych systemów redukujących zawartość tlenków azotu w spalinach aut z silnikiem Diesla. Niestety, AdBlue nie lubi zimy.

Urządzenia wykorzystujące płyn AdBlue, które pojawiają się obecnie na pokładach samochodów z silnikami Diesla spełniających normę Euro 6, to systemy SCR (Selective Catalytic Reduktion), a po polsku układy selektywnej redukcji katalitycznej. Zasada działania tych urzadzeń polega na wtryskiwaniu do układu wydechowego odpowiedniej ilości płynu AdBlue, który w katalizatorze SCR reaguje z tlenkami azotu, przekształcając je w nieszkodliwy azot i parę wodną.

Jeśli chodzi o sam płyn AdBlue, to jest to wodny roztwór mocznika o stężeniu dokładnie 32,5 proc. Płyn jest bezbarwny, niemal bezwonny i w zasadzie nieszkodliwy dla środowiska. Problem tkwi w tym, że jest to wodny roztwór, a jako taki jest narażony na zamarzanie w niskich temperaturach. Co gorsza, w przypadku AdBlue „niska” temperatura nie jest wcale niespotykana w warunkach typowej polskiej zimy – AdBlue zamarza już w temperaturze ok. -11 stopni Celsjusza! Co gorsza, wprawdzie po podgrzaniu Adblue ponownie staje się cieczą klarowną i bezbarwną, jednak na elementach, z którymi AdBlue ma kontakt, pozostają jego kryształki. Po rozmarznięciu AdBlue ma nieco niższe stężenie niż wcześniej i tym samym ponownie może zamarznąć w temperaturze jeszcze wyższej niż -11 stopni Celsjusza. Kryształki, które odkładają się na elementach, z którymi AdBlue ma kontakt, mogą spowodować usterkę, np. blokadę pompy.

AdBlue ma w aucie osobny zbiornik, który często zlokalizowany jest pod podłogą bagażnika. Zużycie AdBlue to kilka proc. zużycia oleju napędowego. Płyn jest tani, kosztuje od ok. 2 zł za litr, jakkolwiek małe opakowania przeznaczone na dolewki do samochodów osobowych są znacznie droższe, np. 10-15 zł za litr; za opakowania ze specjalnym lejkiem przeznaczonym do auta konkretnej marki (wlew może być umieszczony w bagażniku lub pod klapką kryjącą wlew paliwa) zapłacimy jeszcze więcej.

Kłopoty z AdBlue, jak łatwo się domyślić, najczęściej biorą się z narażania auta na niskie temperatury. Jakkolwiek w zbiorniku umieszczona jest grzałka, to działa ona tylko podczas jazdy. Z tego względu, mając auto z systemem SCR, warto mieć jego obecność na uwadze – inaczej prędzej czy później czekają nas kłopoty.

Po pierwsze, w czasie silnych mrozów w miarę możliwości lepiej trzymać auto w garażu. Oczywiście, nie zawsze jest to możliwe – jadąc zimą w góry, trudno liczyć na ogrzewany garaż. Warto jednak unikać wielokrotnego rozmrażania i podgrzewania układu – jeśli kilka razy powtórzymy cykl polegający na pozostawieniu auta na noc na silnym mrozie i używania go w dzień, mamy duże szanse wracać do domu samochodem zastępczym. Na szczęście w normalnych warunkach silny mróz jest zwykle krótkotrwały, albo mamy do dyspozycji garaż – lepszego sposobu na uniknięcie zimowych problemów z systemem SCR nie ma.

Pamiętajmy, że w aucie nie może zabraknąć płynu. System ostrzega o konieczności dolewki z odpowiednim wyprzedzeniem, jeśli jednak zignorujemy komunikat ostrzegawczy, samochód nie pozwoli się uruchomić (o czym uprzedzi nas przed ostatnim możliwym uruchomieniem silnika).

Warto wiedzieć, że w niektórych samochodach AdBlue można dolać samodzielnie (trzeba tylko robić to ostrożnie, płyn wywołuje korozję części z metalu), w innych konieczne jest „zapisanie” dolewki w sterowniku silnika – a do tego potrzebny jest warsztat.

Pamiętajmy, że AdBlue nie można wozić na zapas! Płyn przechowywany w bagażniku auta w niesprzyjających warunkach nie nadaje się do użytku! Nie można go zresztą przechowywać zbyt długo, stosowne ostrzeżenie znajdziemy na opakowaniu.

Wreszcie, jeśli do tankowania roztworu mocznika używamy lejka, nie może on być zanieczyszczony paliwem bądź olejem. Nawet niewielkie ilości obcych substancji mogą uszkodzić delikatny układ SCR!