Szyby najbardziej pokrywają się parą wodną nie podczas silnych mrozów, lecz podczas tzw. pogody przejściowej. Szmatka, którą można przetrzeć szybę, zawsze pod ręką? Na dłuższą metę nie rozwiąże to problemu, który (zazwyczaj) da się usunąć inaczej – łatwo, szybko, niedrogo i na dłuższy czas!
Problem z parą, która osiada na szybach natychmiast, gdy do auta wsiądą ludzie? Dzieje się to zazwyczaj przy dużej wilgotności powietrza, prawie nigdy podczas silnego mrozu, gdy powietrze jest raczej suche. Częściej nawet jesienią i wiosną niż zimą, choć podczas łagodnej zimy – także. Przyczyną jest ograniczona cyrkulacja powietrza we wnętrzu, które powinno być w dużej ilości wtłaczane do środka w przedniej części auta i które powinno uchodzić różnymi kanałami na zewnątrz – kokpit auta nie jest szczelny i być nie może!
Zazwyczaj winny filtr kabinowy
Barierę dla przepływu powietrza stanowi, w zdecydowanej większości przypadków, filtr kabinowy – zatkany filtr kabinowy. Do układu wentylacji samochodu wpada mnóstwo pyłków, ale też sadzy, zwykłego piachu, cząsteczek roślin. Nowy filtr kabinowy szybko zmienia kolor podczas pracy – z białego robi się szary, a jeśli jest fabrycznie szary – szybko robi się niemal czarny. Zaniedbany filtr kabinowy jest szczelnie wypełniony warstwą gnijącego materiału, który niemal blokuje przepływ powietrza, to z tego powodu parują szyby.
O tym, jak szybko zużywa się (blokuje) filtr kabinowy, decydują nie tylko warunki, w jakich jeździmy, lecz także sposób umieszczenia go w aucie. W niektórych modelach filtr kabinowy umieszczony jest niefortunnie na podszybiu i wystarczy przez miesiąc parkować pod drzewami, by filtr był już częściowo lub całkiem zatkany. W innych autach filtr i wloty powietrza są zabezpieczone przed dostawaniem się do układu większych cząsteczek zanieczyszczeń, ale filtr zużywa się naturalnie, filtrując powietrze, które prawie nigdy nie jest wolne od pyłków i innych drobinek zanieczyszczeń. Jeśli jeździmy zawsze po asfalcie w czystej okolicy, filtr wystarczy na dłużej. Jeżeli mamy pod domem duży plac budowy albo dojeżdżamy do domu drogą gruntową – wystarczy na krócej.
Można samodzielnie, ale…
Filtr wymienia się w jednych autach łatwiej, w innych trudniej. W każdym przypadku jest to kwestia otwarcia obudowy, wyjęcia starego filtra, oczyszczenia obudowy odkurzaczem i włożenia nowego materiału filtracyjnego. Jeśli filtr kabinowy znajduje się w schowku pasażera i można go wyjąć beznarzędziowo, właściwie kady może to zrobić. Ale bywa i tak, że trzeba zdemontować mechanizm wycieraczek, czasem filtry są dwa w osobnych obudowach, do których dostęp jest utrudniony. Pojawia się też kwestia dezynfekcji, czyli chemicznego oczyszczenia układu wentylacji – moment wymiany filtra kabinowego jest do tego idealny, a dezynfekcję najlepiej wykonać w warunkach warsztatowych.
I jeszcze kwestia wyboru filtra: najczęściej mamy wybór pomiędzy filtrem zwykłym i węglowym. Zwykły filtr zatrzymuje jedynie cząsteczki pyłu, pyłków drzew, piasku oraz większe cząsteczki sadzy, filtr węglowy dodatkowo neutralizuje zapachy. Filtr węglowy zapewnia wyższy komfort jazdy, ale też szybciej się zapycha – jeśli jeździmy w okolicy placu budowy albo po drogach gruntowych, to sens tego rozwiązania jest ograniczony.