Bywa, że w aucie, czasem prawie nowym, np. 3-4-letnim, pojawia się „nadpobudliwość” układów ABS i ESP. ABS włącza się przy byle hamowaniu, a ESP interweniuje przy każdym ostrzejszym zakręcie nawet przy umiarkowanej prędkości – w sytuacji, która dawniej nie wymagała interwencji systemów bezpieczeństwa. Co się dzieje?
Jeśli ABS i ESP w ogóle działają – nie świecą się kontrolki ostrzegawcze i można zaobserwować ich aktywność, to raczej przyczyn ich częstych interwencji należy szukać poza tymi układami. ABS i ESP mają wbudowane dość czułe układy autodiagnostyczne i jakakolwiek nieprawidłowość skutkuje ich wyłączeniem: świeci się kontrolka ostrzegawcza, samochód jedzie tak, jakby ABS i ESP nie istniało. Problemu należy zatem szukać gdzie indziej.
Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistych: to opony. Warto dokładnie obejrzeć bieżnik opon naszego auta – ile go jeszcze zostało? Jeśli tylko wartość dojdzie do wskaźnika granicznego zużycia TWI (Tread Wear Indicator), to prawdopodobnie nasze ogumienie w tym stadium zużycia po prostu nie zapewnia odpowiedniej przyczepności. Lepiej je wymienić.
A może właśnie niedawno wymienialiśmy opony na nowe? Zróbmy rachunek sumienia: zaoszczędziliśmy, kupiliśmy opony takie, które akurat były najtańsze – one mogą być odpowiedzialne za nasze problemy. Z systemami bezpieczeństwa jest tak, że są one programowane pod bardzo konkretne warunki. Zanim nowy model auta zostanie wdrożony do produkcji seryjnej, gdy już jest niemal gotowy, konstruktorzy muszą opracować ostateczne ustawienia różnych systemów – w tym ABS i ESP. Robi się to w warunkach toru testowego autem w takiej kompletacji, w jakiej trafi do sprzedaży.
Najczęściej układy tego typu dopracowuje się na ogumieniu klasy premium, co jest ważne także z racji osiągów, jakie potem wpisze się do katalogu. Faktem jest, że często dilerzy, by zejść z ceny, dostarczają auta, zwłaszcza ich ubożej wyposażone wersje, na oponach ze średniej półki. Faktem jest jednak, że optymalne działanie układów możliwe jest tylko po zastosowaniu opon z górnej półki. Jeśli dawniej nasze auto trzymało się drogi na zakrętach jak przyklejone, dobrze hamowało, w ogóle nie słyszeliśmy i nie czuliśmy interwencji układów ABS i ESP, a teraz to się zmieniło, do pierwszych podejrzanych należą opony. Prawdopodobnie wystarczy je zmienić na lepsze, by problemy ustąpiły.
Ustaliliśmy, że jeżeli ABS i ESP interweniują – naszym zdaniem nadmiernie – najbardziej prawdopodobną przyczyną jest słaba przyczepność opon do nawierzchni. Jeśli dzieje się to najczęściej na nierównej drodze (np. podczas hamowania na pofalowanej drodze przed światłami zaczyna „terkotać” ABS) należy sprawdzić też amortyzatory. Zużyte amortyzatory drastycznie, nawet o ok. 20 proc., wydłużają drogę hamowania! Oznacza to, że zamiast na dystansie 50 m potrzebujemy do zatrzymania auta 60 m, zaś każde ostre hamowanie odbywa się przy akompaniamencie pracujących systemów. Zużyte amortyzatory osłabiają też przyczepność auta na zakrętach, a zatem wywołują reakcję ESP. Ma się rozumieć, interwencja układu ESP nie przesuwa granic fizyki, a jedynie koryguje błędy kierowcy – a zatem nie każda interwencja układów musi zakończyć się utrzymaniem zamierzonego kierunku jazdy. Nie ma przyczepności, nie ma mowy o bezpiecznej jeździe.
Jeżeli problem interwencji układów bezpieczeństwa ma miejsce tylko podczas hamowania, przyczyna może leżeć po stronie układu hamulcowego, np. bardzo dobrze działających hamulcach przedniej osi i słabych tylnych – lub odwrotnie. Często dzieje się tak po wymianie klocków, gdy zdecydujemy się na zastosowanie jakiegoś najtańszego „wynalazku”. Powyżej pewnych granic nie pomaga nawet precyzyjny elektroniczny rozdział siły hamowania, który w normalnych warunkach skutecznie koryguje także niewielkie różnice w skuteczności hamulców po lewej i prawej stronie auta. Szczególnie problem źle rozłożonej siły hamowania pomiędzy hamulcami przedniej i tylnej osi dotyczy aut z mechanicznym korektorem siły hamowania – w nich szczególną uwagę należy zwrócić na to, by w idealnym stanie były i hamulce przednie, i tylne.