Diagnostyka

2018.03.27

Odpalanie z kabli: jak to zrobić bezpiecznie?

Odpalanie z kabli zawsze pociąga za sobą ryzyko i dla samochodu „dawcy”, i dla „biorcy”. Nie można go całkowicie wyeliminować, ale można zmniejszyć do akceptowalnego poziomu

Odpalanie silnika z kabli wymaga posiadania odpowiednich przewodów rozruchowych oraz drugiego, sprawnego samochodu do dyspozycji. Jeśli chodzi o kable, to im mają grubszą średnicę, tym lepiej. Chodzi jednak nie o średnicę zewnętrzną przewodu wraz z izolacją, a o przekrój wkładu miedzianego. Zasada jest taka: im więcej miedzi, tym lepiej. Znaczenie ma także długość przewodów – krótsze (np. 2,5 m) mogą być trochę cieńsze; wygodne, długie kable 4-5-metrowe powinny być jednocześnie także grube i ciężkie. Uważam, że minimalny sensowny przekrój kabla rozruchowego to 10 mm kwadratowych, ale kable o przekroju 16 mm będą dużo lepsze. Kable 25-milimetrowe mogą być już komfortowe długie – to narzędzie, którym można pokusić się o odpalanie z kabli samochodu z dużym silnikiem Diesla w silny mróz.

Sprawnym samochodem podjeżdżamy tak do unieruchomionego auta, by dało się je połączyć przewodami, pojazdy jednak nie mogą się stykać. Jeśli w obu samochodach na wierzchu mamy akumulatory i jest dostęp do ich zacisków, odpalanie z kabli można zacząć. Łączymy najpierw za pomocą czerwonego kabla dodatnie bieguny akumulatorów, upewniając się, że druga osoba, jeśli bierze udział w tej operacji podłączyła odpowiedni kabel do odpowiedniego bieguna. Teraz włączamy silnik sprawnego samochodu i czarnym kablem łączymy jego akumulator z… no właśnie: niekoniecznie z biegunem ujemnym auta unieruchomionego, lecz np. z metalowym, niemalowanym elementem pod maską tego pojazdu, np. łapą silnika lub „uchem” do wyciągania jednostki.

Czekamy. Odpalanie z kabli nie polega na tym, by sprawny akumulator uruchomił auto z rozładowaną baterią, lecz by tamten najpierw się podładował i by uruchomienie silnika było dziełem wspólnym obu akumulatorów. W tym czasie silnika samochodu „dawcy” nie trzymamy na wysokich obrotach! Owszem, tak ładowanie baterii „biorcy” postępuje szybciej, ale to grozi spaleniem mostka prostowniczego w alternatorze sprawnego samochodu, szczególnie jeśli pracują w nim radio, ogrzewanie szyby i jeszcze inne odbiorniki prądu.

Po 2-3 minutach próbujemy uruchomić niesprawny samochód. Jeśli się udało, odpinamy najpierw czarny kabel ze sprawnego samochodu, a potem z odpalanego. Chodzi o to, by nie iskrzyć w pobliżu szybko ładowanego akumulatora – może wybuchnąć! Potem zdejmujemy w dowolnej kolejności zaciski czerwonego kabla z obu aut – można się już rozjechać.

Ważna uwaga: coraz częściej producenci samochodów ukrywają akumulatory w bagażniku albo ograniczają dostęp do ich zacisków. W takiej sytuacji niemal zawsze pod maską (w różnych miejscach) pozostawione są oznakowane znakami „+” i „–” (a także kolorami czarnym i czerwonym) elementy, do których można podłączyć kable rozruchowe czy to po to, by pobrać prąd, czy by go komuś „pożyczyć”. Najczęściej elementy te ukryte są za oznakowanymi zaślepkami, które łatwo zdjąć. Jeśli takie elementy są, należy z nich korzystać i unikać podpinania się na siłę do schowanego akumulatora.