W sprzedaży jest teraz mnóstwo preparatów, a także całych zestawów do samodzielnej regeneracji kloszy lamp. Niestety, nie w każdym przypadku są one skuteczne
Klosze reflektorów wykonywane są obecnie z tworzyw sztucznych, te zaś okazują się po kilku latach użytkowania nieodporne na piaskowanie pyłem drogowym, zarysowania kamieniami i na działanie promieni UV, co objawia się ich matowieniem i żółknięciem. Reflektory robią się mało przejrzyste, klosz zatrzymuje światło. Recepta? Kupujemy preparat do samodzielnej regeneracji lamp, i do dzieła. Pierwsze zastrzeżenie: jeśli chcielibyście odświeżyć reflektor, którego klosz wykonany jest ze szkła, z pewnością się to nie uda. Szkło jest za twarde i nie podda się działaniu typowej pasty polerskiej do reflektorów!
Na szczęście (to znaczy na szczęście dla amatorów ich renowacji, na nieszczęście, jeśli mamy na myśli ich trwałość) materiał, z jakiego wytwarzane są reflektory aut od ok. 20 lat to w większości tworzywo sztuczne, które jest podatne na polerowanie. Pasty do odświeżania są dość ostre i radzą sobie w większości przypadków, jednak nie dysponując maszyną polerską, nie pójdzie to łatwo. Fachowcy zajmujący się regeneracją reflektorów używają maszyn w większości przypadków – wówczas polerowanie trwa nie godzinę-dwie, a kilkanaście minut.
W zestawach do polerowania reflektorów często znajduje się drobnoziarnisty papier ścierny, którym można usunąć większe rysy. Uwaga: o ile z polerowania samą pastą zawsze można się wycofać, to po zastosowaniu papieru ściernego – już nie. Papier usuwa rysy, ale czyni klosz kompletnie matowym, dopiero późniejsza obróbka pastą przywraca mu przejrzystość i połysk.
Niestety, samochody są różne i różne są, czy też były, technologie wytwarzania lamp. W niektórych autach klosze są fabrycznie polakierowane grubą warstwą lakieru ochronnego. Ten lakier bywa twardszy i odporniejszy na polerowanie niż zasadnicze tworzywo. Zacząłeś, zmatowiłeś klosz, miejscami przedzierając się do plastiku, a reszta zażółconego lakieru nie chce schodzić? Postaraj się o polerkę mechaniczną – taką, jakiej używa się do lakieru. Niestety, może się zdarzyć tak oporna lampa, że dysponując amatorskimi narzędziami spędzimy nad nią cały dzień!
Warto mieć świadomość, że plastik wypolerowany do idealnej przejrzystości, a nie zabezpieczony, zżółknie nam w ciągu najwyżej kilku miesięcy. Niezbędne jest zabezpieczenie go specjalnym środkiem chroniącym przed promieniowaniem UV, trzeba też zabezpieczenie co jakiś czas odnawiać. Fachowcy używają do tego celu specjalnych lakierów, które mają trwałość zbliżoną, a nawet dłuższą od fabrycznej.
Niestety, wypolerowana lampa będzie wyglądała dużo lepiej, może nawet będzie świeciła lepiej, ale nigdy tak dobrze jak nowa. Powodem jest wypalony (w 99 proc.!) odbłyśnik. By uzyskać lampy świecące jak nowe, należy je rozkleić, rozebrać, soczewkę wyczyścić albo wymienić, zaś sam odbłyśnik poddać ponownej metalizacji – czyli nałożyć na niego nową lustrzaną warstwę. Takie usługi prowadzą specjalistyczne warsztaty, niestety są one dość drogie – za naprawę przeciętnej lampy zapłacimy często więcej niż za nowy zamiennik. Zapewne warto, gdyż oryginalna lampa jest w większości wypadków mechanicznie nieporównywalnie lepsza niż zamiennik, trzeba ją jednak wymontować z samochodu, wysłać, zapłacić za naprawę, poczekać na wykonanie usługi, a po odbiorze ponownie zamontować. Samo zaś polerowanie lamp z zewnątrz to półśrodek. Trzeba mieć świadomość, że robimy to bardziej dla wyglądu auta niż dla poprawy oświetlenia drogi przed samochodem.