Jeśli auto więcej pali albo gorzej jeździ, to niekoniecznie jest to wynikiem mechanicznego zużycia silnika. Także łatwe do usunięcia usterki osprzętu dają takie objawy.
Nie jest tak, że wszystkie usterki osprzętu, także elektronicznego, wywołują zaświecenie się kontrolki check engine albo wyświetlenie komunikatu o usterce. Czasami zepsute auto jedynie więcej pali. Dlaczego tak się dzieje? Otóż komunikat o usterce wyświetlany jest w sytuacji, gdy któryś z czujników albo całkiem przestaje nadawać sygnał, albo sygnał ten wykracza poza granice tolerancji; w nowszych konstrukcjach także wtedy, gdy sygnały płynące z czujników są niespójne, wykraczają poza zaprogramowany algorytm. Często zdarza się, że ważny z punktu widzenia emisji spalin czy zużycia paliwa układ jest uszkodzony, ale wskazania czujników mieszczą się w normie, np. przy temperaturze na poziomie zera stopni czujnik działa tak, jakby temperatura (obojętnie: silnika, płynu chłodzącego, powietrza) wynosiła minus 20 stopni. Możliwa jest taka temperatura? Oczywiście! Dlatego check engine się nie zapala.
W silniku benzynowym, zwłaszcza w autach starszych niż 10-letnie, jest kilka urządzeń, których usterki są bardzo przewidywalne, gdyż wynikają z zaplanowanej przez producenta (albo po prostu: osiągalnej) trwałości niektórych części.
Co może być odpowiedzialne za to, że auto więcej pali? Po pierwsze, sonda lambda. Jej trwalość zależy od jakości paliwa, prawidłowego procesu spalania (a więc m.in. od tego, czy wymieniamy świece zapłonowe), od tego, czy silnik bierze olej, a także wynika z jej naturalnej trwałości. Można przyjąć, że po 10 latach sonda lambda, nawet jeśli działa, nie wywołując zaświecenia kontrolki ostrzegawczej, to jednak nie trzyma parametrów wyjściowych. W efekcie po pierwsze, silnik nie przepala dobrze paliwa, co czuć nawet na węch, a po drugie, więcej pali i nieco gorzej jeździ, albo tylko więcej pali, albo też tylko gorzej jeździ. Na szczęście nie trzeba wymieniać sondy lambda w ciemno – można podłączyć samochód pod komputer diagnostyczny i zobaczyć, czy spalanie przebiega w sposób prawidłowy, czy sonda lambda pracuje; ocena kondycji sondy lambda to nie jest jednak zadanie dla właściciela prostego programu diagnostycznego – komputer nie wskaże wprost usterki, trzeba ją wywnioskować na podstawie parametrów pracy silnika.
Podobnie jest z przepływomierzem – urządzenie to po 10 latach pracy można wymienić niemal w ciemno. Owszem, zdarza się, że to urządzenie pozwala jeździć nawet przez 20 lat, jednak właśnie mniej więcej po 10 latach i 200 tys. km (przy dużych przebiegach rocznych przepływomierz zwykle wytrzymuje wyższy przebieg) przestaje działać precyzyjnie. Przepływomierz może zepsuć się tak, że silnik gaśnie, ale może też zepsuć się, a raczej zużyć w ten sposób, że auto więcej pali, a jeździ prawie normalnie. Nie wierzycie? W wielu samochodach można zdjąć kostkę elektryczną z przepływomierza, a silnik będzie pracować dalej (w przypadku starszych aut bez komunikatu o usterce), zdjęcie kostki z przepływomierza pozwala czasem odjechać autem unieruchomionym przez zepsuty przepływomierz; urządzenie to – jak i wiele innych – albo psuje się tak, że uniemożliwia jazdę lub włącza check engine, albo tylko wymusza na sterowniku silnika pracę na ustawieniach uśrednionych – w efekcie samochód zamiast 9 lirów na 100 km spala np. 10 lub 11-12 litrów benzyny.
Podobne objawy generują i inne czujniki, np. temperatury. Wniosek? Nie należy od razu nastawiać się na wymianę samochodu albo remont silnika, czasem to, co wygląda na poważne zużycie eksploatacyjne, jest tylko dość banalną usterką osprzętu, która może zdarzyć się w każdym aucie – najczęściej starym, ale i czasem całkiem nowym.