Czy możliwe jest zatankowanie większej ilości paliwa niż wynosi nominalna wielkość zbiornika? Tak – do zbiorników niektórych samochodów da się nalać o 10-15 proc. paliwa więcej niż wynosi pojemność zbiornika. Wielu kierowców robi to specjalnie, ale… Oto, dlaczego nie warto „upychać” w zbiorniku więcej paliwa niż przewidział producent.
„Upchnięcie” większej ilości paliwa w zbiorniku jest kuszące zwłaszcza wtedy, gdy wybieramy się w dalszą trasę i chcemy zwiększyć zasięg samochodu, np. gdy wyjeżdżamy za granicę i chcemy, na ile to możliwe, uniknąć tankowania droższego paliwa. Aby zatankować więcej niż wynosi pojemność zbiornika, wystarczy po odbiciu pistoletu powoli dolewać paliwo aż lustro cieczy zrówna się z krawędzią wlewu. To możliwe, bo w miarę nalewania paliwa zbiornik się odpowietrza, miejsce poduszki powietrznej zajmuje paliwo. To trwa, aby napełnić zbiornik naprawdę pod korek, czasami trzeba spędzić przy dystrybutorze np. 15 minut.
Są kierowcy, którzy są jednak nieprzyjemnie zdziwieni, że do 45-litrowego zbiornika udało się wlać 50-55 litrów – a przecież przed tankowaniem nie był całkowicie pusty! Nalanie większej ilości paliwa niż wynosi jego nominalna pojemność nie jest jednak dowodem na to, że stacja paliw oszukuje i zaniża ilość wydawanego paliwa. Po prostu jest to technicznie możliwe. Możliwe, ale niewskazane.
Tankujesz za dużo paliwa? W końcu zepsujesz pochłaniacz par!
Nie każdy jednak wie, że od wielu lat w samochodach producenci obowiązkowo montują pochłaniacze par paliwa. To dlatego, że opary benzyny są bardzo szkodliwe dla zdrowia, a także dla środowiska. Podwyższona temperatura, nieustanny ruch paliwa podczas jazdy – to wpływa na przyspieszone parowanie benzyny. By temu zapobiec, w samochodach montowany jest zasobnik na opary paliwa wypełniony węglem aktywnym – pochłaniacz par paliwa. Odbiera on opary powstające w zbiorniku za pośrednictwem specjalnej instalacji, a gdy pochłaniacz wypełni się, opary paliwa za pomocą podciśnienia odbierane są przez silnik wraz z zasysanym powietrzem i spalane. Cykl powtarza się wielokrotnie – napełniony pochłaniacz jest osuszany i znów zbiera opary. Można o tym elemencie nigdy się nie dowiedzieć, gdyż jest on dość trwały, jego żywotność to kilkanaście lat, a nawet więcej. No chyba, że przepełnimy zbiornik paliwa w takim stopniu, że do pochłaniacza zamiast oparów dostanie się ciekłe paliwo. Wówczas może ulec uszkodzeniu nie tylko pochłaniacz, ale i inne elementy instalacji!
Jak tego uniknąć? Wystarczy nie przepełniać zbiornika, kończyć tankowanie najpóźniej po trzecim odbiciu pistoletu.
Za dużo paliwa to także ryzyko wycieków
Warto wiedzieć, że zatankowanie zbyt dużej ilości paliwa (dotyczy to i benzyniaków, i diesli) może być niebezpieczne. Jest to niebezpieczne zwłaszcza w sytuacji, gdy zatankowane paliwo nie będzie od razu zużyte – gdy np. w dalszą drogę wybieramy się dopiero następnego dnia. Niebezpieczeństwo wynika z czystej fizyki: wraz ze wzrostem temperatury rośnie objętość cieczy. Jeśli zatankowane paliwo ma niższą temperaturę niż wynosi temperatura naszego garażu (albo latem, po pozostawieniu samochodu na słońcu), objętość paliwa wzrośnie. Nie ma ryzyka, że paliwo rozerwie zbiornik, bo ma on odpowietrzniki oraz instalację przechwytującą opary (a więc nie jest całkowicie szczelny), natomiast ryzyko wycieku jest całkiem realne.
Można też uszkodzić układ wtryskowy!
W ekstremalnych sytuacjach, tankując za dużo paliwa, można uszkodzić układ wtryskowy naszego auta. Otóż pompa paliwa co do zasady wysyła w stronę silnika znacznie więcej paliwa niż może on zużyć. Z paliwa, które trafia do listwy wtryskowej część jest zużywana, a część wraca przewodem powrotnym do zbiornika. Gdy jednak paliwa w zbiorniku jest za dużo, paliwo napotyka na barierę – „nie zgadzają się” ciśnienia w układzie, może dojść do usterki. Nie wspominając już o tym, że paliwo wraca do zbiornika ogrzane, powodując wzrost temperatury w baku. Patrz punkt wyżej: rośnie objętość paliwa, mogą pojawić się wycieki.
Rada: nie tankujmy zbyt dużo na siłę! Przypomina o tym zresztą prawie każda instrukcja obsługi samochodu, która jednak nie jest ulubioną lekturą większości kierowców…