Markowe zestawy LED służące do konwersji oświetlenia halogenowego na diodowe dają wyraźnie więcej światła niż żarówki. Czy to znaczy, że mają same zalety?
Na rynku pojawiły się w dużym wyborze zestawy LED, które mogą zastąpić żarówki świateł głównych H4, H7 i innych typów. Taki zestaw składa się z palnika LED z cokołem takim, jaki ma żarówka (odpowiednio H4, H7 i inne), przetwornicy napięcia oraz niezbędnych przewodów. Jeśli żarówka H4 emituje ok. 1000 lumenów (jednostka strumienia świetlnego, czyli, po ludzku mówiąc, podająca, ile światła emituje żarówka lub inne źródło światła), a palnik LED-owy np. blisko 2 tys. lm, to bez wątpienia ma on potencjał, by zapewnić dużo lepsze oświetlenie drogi niż żarówka. Markowe zestawy mają przy tym dobrze dopracowaną konstrukcję i geometrię, która w wielu wypadkach sprawia, że i pod kątem geometrycznym wiązka światła emitowana przez reflektor jest prawidłowa lub z grubsza prawidłowa.
Niestety, wszystkie (bez wyjątku!) zestawy LED są pozbawione homologacji, która pozwalałaby legalnie stosować je w reflektorach. Mówię, że bez wyjątku, nie tylko dlatego, iż każdy reflektor jest odpowiednio oznaczony w kwestii tego, jakie źródło światła można w nim stosować i nie ma takich reflektorów, w których LED-y i żarówki można by stosować zamiennie, lecz także dlatego, że prawo europejskie nie nadążyło za rzeczywistością i nie wymyślono jeszcze, na jakiej zasadzie można by homologować wspomniane zestawy. Przyjmijmy jednak na chwilę, że problemu prawnego nie ma.
Zestawy LED w wielu reflektorach zachowują się poprawnie, to znaczy że pomimo większej ilości emitowanego światła poziom oślepiania kierowców nadjeżdżających z przeciwka przez reflektor żarówkowy wyposażony w palniki LED jest na akceptowalnym poziomie. To znaczy oślepianie zawsze jest większe po zastosowaniu LED–ów, ale powiedzmy, że nie zawsze jest większe niż niektórych reflektorów fabrycznie wyposażonych w diody LED. Niestety, nie zawsze jest to poziom akceptowalny, nie do końca można przewidzieć, jak będzie świecił nasz reflektor po zamontowaniu LED–ów – i to jest chyba przyczyna braku homologacji na zestawy LED. By mieć pewność, że LED-y świecą (tzn. że mogą świecić) prawidłowo, należałoby przemierzyć je w każdym żarówkowym reflektorze występującym na rynku. Wiadomo, to niemożliwe.
Zestawy LED czasem naprawdę świecą dobrze, nierzadko lepiej niż LED-owe reflektory popularnych samochodów (to, że reflektor jest diodowy nie znaczy, że jest lepszy niż żarówkowy – naprawdę!). Pojawiają się jednak problemy z montażem. Otóż palnik LED zawsze jest większy niż żarówka i nie w każdym reflektorze się zmieści. Im większy reflektor, tym, większa szansa, że się uda. Kolejny problem sprawiają tylne osłony reflektorów – często po zamontowaniu palnika LED nie da się ich założyć, trzeba wycinać w nich dziury (to jeszcze pół biedy, ale czasem po prostu nie da się takiej osłony założyć. Jeśli nie da się założyć osłony, to do reflektora będzie dostawać się brud – i wkrótce ulegnie on zniszczeniu, z większej ilości światła nie będzie korzyści, a kto próbował czyścić reflektor w środku, ten wie: łatwo go przy tym uszkodzić. Najlepiej zestawy LED pasują do reflektorów, które mają tylną osłonę wykonaną z gumy – w takim wypadku zawsze da się je uszczelnić. Pojawiają się też problemy z temperaturą – diody LED produkują sporo ciepła, i to – co gorsza – w swojej tylnej części. Szkło reflektora może być niedogrzane (ma to znaczenie zimą, gdy szkło może pokryć się lodem), zaś tył reflektora może się niebezpiecznie grzać.
Reasumując: zestawy LED czasem się sprawdzają, a czasem nie – najlepiej przed ich kupnem byłoby taki zestaw przetestować, a przynajmniej dobrze obejrzeć i pomierzyć – czy da się to w ogóle założyć?