Blog

2022.01.13

Dużo pali, bo ma „automat”? Niekoniecznie dlatego!

To, że auta palą więcej niż mówią dane techniczne (zwłaszcza w odniesieniu do pomiarów wykonywanych według starszych norm niż WLTP), to norma. Jednak zrzucanie winy za wysokie spalanie na automatyczną skrzynię biegów to – w przypadku współczesnych aut – zazwyczaj błąd. Wyjątkowo wysokie spalanie wynika raczej z usterki albo warunków eksploatacji samochodu.

Po pierwsze, nie wszystkie skrzynie automatyczne to „prawdziwe” skrzynie automatyczne. Znaczna część „automatów” we współczesnych samochodach to skrzynie… zautomatyzowane. To oznacza, że nie ma w nich konwertera momentu obrotowego, który odpowiada za płynność przyspieszenia, ale też jest sprawcą strat energii. W skrzyniach zautomatyzowanych mamy normalne sprzęgło (albo dwa), którym(i) zamiast człowieka steruje robot. W większości przypadków robot zmienia biegi szybciej i częściej niż człowiek, zaś sama przekładnia zamiast pięciu czy sześciu przełożeń ma ich np. siedem. Takimi skrzyniami zautomatyzowanymi są np. popularne przekładnie dwusprzęgłowe, np. DSG w Volkswagenach. Choć na pozór taka przekładnia działa jak tradycyjna skrzynia automatyczna (obecnie, ze względu na ostre normy emisji, kultura pracy skrzyń zautomatyzowanych większości marek jednak istotnie się pogorszyła), to ostatnie, o co można ją posądzać, to marnowanie paliwa. Auto z taką przekładnią powinno w praktyce palić nawet mniej niż auto wyposażone w „manual”.

A obecne wciąż na rynku nowoczesne „klasyczne” skrzynie automatyczne z konwerterem momentu obrotowego? To też już zupełnie inne skrzynie niż choćby kilkanaście lat temu! Często mają osiem biegów, są bardzo szybkie, a poślizg konwertera jest blokowany zawsze, gdy to konieczne i możliwe. Nawet jeśli według badań takie auto zużywa minimalnie więcej paliwa niż jego odpowiednik z manualną przekładnią, to w praktyce różnice się zacierają. Wniosek? Jeśli masz w miarę współczesny samochód z automatyczną skrzynią biegów i ten samochód zużywa straszne ilości paliwa, za co obwiniasz właśnie skrzynię biegów, to… być może popełniasz błąd! No chyba, że usterka tkwi w samej przekładni.

Co naturalnie zwiększa zużycie paliwa?

Dynamiczna i szybka jazda zwiększa spalanie – to oczywiste. Ale jeśli używamy samochodu w warunkach miejskich, z reguły nawet większe znaczenie od dynamiki jazdy ma długość pokonywanych odcinków. Wpływ jazdy „do sklepu za rogiem” na poziom spalania rośnie w miarę spadku temperatury otoczenia i osiąga niewyobrażalne wręcz rozmiary. Zimą średnie spalanie na pierwszych dwóch kilometra, pokonanych samochodem typu SUV z silnikiem benzynowym o mocy 150 KM, może z łatwością przekroczyć 20 litrów na 100 km! W przypadku diesla najwyższe możliwe spalanie będzie niższe niż w przypadku silnika benzynowego, za to może on potrzebować znacznie więcej czasu na „rozgrzewkę” – nawet 10 km przejechanych po mieście przy ujemnej temperaturze może nie wystarczyć, by diesel osiągnął docelową temperaturę roboczą i co za tym idzie, najwyższą możliwą sprawność. Ponadto na zużycie paliwa ma wpływ jakość ogumienia i ciśnienie w oponach, obciążenie auta itp. – to wszystko jednak ma mniejszy wpływ na spalanie niż wspomniana wcześniej jazda „na zimno”.

Typowe usterki zwiększające spalanie – co warto sprawdzić?

Jeśli mamy podejrzenia, że nasze auto jednak za dużo pali w stosunku do warunków eksploatacji, warto poszukać usterki. Te usterki, które w największym stopniu odpowiadają za wzrost spalania, można podzielić na mechaniczne i związane z osprzętem układu napędowego, które diagnozuje się przede wszystkim elektronicznie.

  • Usterki mechaniczne, które warto wyeliminować, związane są z dodatkowymi oporami: to nieprawidłowa geometria układu jezdnego (bonus: ustawienie geometrii zapobiegnie zniszczeniu opon) oraz usterki hamulców spowodowane np. niestaranną wymianą okładzin hamulcowych; zablokowanie hamulca powoduje nagrzewanie się i hamulca, i koła, może być też przyczyną uszkodzenia łożyska.
  • Usterki elektroniczne: warto wiedzieć, że niektóre elementy układu wtryskowego (nie tylko te oczywiste jak wtryskiwacze czy pompa wysokiego ciśnienia) ulegają zużyciu. Do zużywających się elementów należą m.in. sonda lambda oraz przepływomierz. Czujniki te stopniowo tracą pierwotne parametry (po 10 latach eksploatacji ich usterkę można uznać za całkowicie naturalne zużycie), co w starszych autach nie zawsze prowadzi do wyświetlenia błędu, ale powoduje wzrost zużycia paliwa. Aby dowiedzieć się, co powoduje nienaturalnie wysokie spalanie, należy nie tylko odczytać kody błędów, ale też przeanalizować parametry pracy silnika. Prosty interfejs diagnostyczny podłączony do telefonu nie jest wystarczającym narzędziem – nie róbcie tego samodzielnie w garażu! Ponadto, w przypadku diesli, często konieczne jest przetestowanie wtryskiwaczy, co już wykracza poza diagnostykę elektroniczną.

Prawda jest brutalna: zwłaszcza stary samochód to taki „pacjent”, który prawie nigdy nie jest w pełni zdrowy, może jedynie nie być dobrze zdiagnozowany. Przy cenie paliwa na poziomie 6 zł za litr warto o tego „pacjenta” zadbać – aby jego codzienna eksploatacja była tańsza.