Schłodzenie rozgrzanego wnętrza samochodu za pomocą klimatyzacji pochłania dużo energii i wymaga czasu. Można jednak ten proces znacząco skrócić, zwiększając komfort jazdy i oszczędzając paliwo.
Wnętrze samochodu łatwiej ogrzać niż schłodzić, ale też latem nie dążymy do uzyskania tak dużej jak zimą różnicy temperatur na zewnątrz i wewnątrz auta. Niemniej, gdy wsiadamy do rozgrzanego wnętrza samochodu stojącego na słońcu, w którym temperatura na wysokości głów pasażerów przekracza 40 stopni Celsjusza, chcielibyśmy jak najszybciej schłodzić auto do, powiedzmy, 25-28 stopni Celsjusza.
Rozgrzane wnętrze auta? Otwórz szyby!
Otwórz szyby od razu po wejściu do auta – wszystkie. Warto ruszyć z otwartymi czy też uchylonymi szybami – rozgrzane powietrze w ciągu jednej, dwóch minut zostanie „wywiane” – w ten sposób „za darmo” w błyskawicznym tempie schładzamy wnętrze samochodu o kilka stopni Celsjusza.
Włączasz klimatyzację? Uruchom obieg zamknięty!
Włączając klimatyzację w trybie zamkniętego obiegu powietrza nie tylko przyspieszamy schłodzenie wnętrza, lecz także uzyskujemy wzmożony ruch powietrza, co też jest miłe. Ma się rozumieć, działaniem klimatyzacji ma sens po zamknięciu okien.
Wentylator jest w tym trybie bardziej wydajny, gdyż powietrze nie przepływa przez filtr kabinowy, który mocno hamuje jego ruch. Przyspieszone schładzanie wnętrza następuje zaś dzięki temu, że klimatyzacja nie musi schładzać powietrza rozgrzanego do, powiedzmy, 35 stopni Celsjusza, tylko z minuty na minutę powietrze, które przepływa przez wymiennik ciepła, staje się chłodniejsze. W niektórych autach zamknięty obieg powietrza uruchamia się automatycznie przy wysokich różnicach temperatur na zewnątrz i w środku, w bardzo wielu trzeba jednak włączać go ręcznie. W tym trybie klimatyzacja nie powinna jednak pracować dłużej niż kilka minut – po dłuższym czasie nie będzie po prostu czym oddychać!
Włączasz klimatyzację? Byle nie przesadzić!
Podróż w przyjemnym chłodzie nie jest niebezpieczna dla zdrowia, ale narażanie się na szok termiczny – już tak! Latem najłatwiej się przeziębić, wysiadając z samochodu, w którym udało się osiągnąć temperaturę 18-20 stopni Celsjusza, gdy na zewnątrz jest 30-35 stopni Celsjusza lub cieplej. Różnica temperatur na poziomie kilkunastu stopni Celsjusza to w chwili wysiadania z samochodu zdecydowanie za dużo! Bezpieczna różnica to zaledwie… kilka stopni! Aby zadbać o komfort i jednocześnie nie narażać się na przeziębienie, warto zastosować następującą strategię: na dłuższych trasach schładzamy wnętrze auta do w pełni komfortowego poziomu, ale dojeżdżając do celu, stopniowo podwyższamy temperaturę, by w chwili wysiadania z auta nie było w nim chłodniej o więcej niż kilka stopni Celsjusza niż na zewnątrz. Z kolei w mieście, na krótkich trasach, trzeba wybrać: pełen komfort albo zdrowie! Jeśli dobra forma jest ważniejsza, warto klimatyzacji używać z umiarem – w trybie łagodnym i tak, aby nie upierać się w obniżaniu temperatury wnętrza do 18-20 stopni Celsjusza. W autach z wydajną klimatyzacją to możliwe, ale również szkodliwe!
Warto również unikać kierowania nawiewu zimnego powietrza prosto na twarz – to przyjemne, ale łatwo się od tego rozchorować!