Słabe ogrzewanie w samochodach to coraz częstsza przypadłość, wbrew pozorom dotykająca zupełnie nowe i – wydawałoby się – dopracowane pojazdy. Problemom z ogrzewaniem sprzyjają: mała pojemność silnika, duża kabina samochodu, niskie spalanie
Można by pomyśleć, że producenci samochodów coraz bardziej biorą pod uwagę ocieplenie klimatu, świadomie nie dbając o wydajność ogrzewania. Tak naprawdę przyczyną podstawową problemów z ogrzewaniem jest konieczność ograniczania emisji dwutlenku węgla, co jest ściśle powiązane z tym, jak oszczędny jest silnik. Im silnik ma wyższą sprawność, tym mniej produkuje ciepła, które można by przeznaczyć na ogrzewanie wnętrza samochodu. Oczywiście, współczesna technika ma pod ręką rozwiązania problemów, które wcześniej sama stworzyła i zapewnienie wydajnego ogrzewania w oszczędnych samochodach jest możliwe, ale drogie. Czasem zbyt drogie.
Jak wygląda typowy zimowy niepokojący objaw, z którym zmagają się zwłaszcza właściciele samochodów z małymi silnikami zwłaszcza wysokoprężnymi? Otóż już przy kilkustopniowym mrozie strzałka temperatury płynu chłodzącego pozostaje przez nawet kilkanaście km w pozycji „wyjściowej”, a z kratek wentylacyjnych wydobywa się zimne, najwyżej letnie powietrze. Ogrzewanie zaczyna działać wydajnie po pokonaniu kilkunastu km w mieście, czyli akurat w chwili, gdy dojeżdżamy do celu podróży. Wcześniej wskazówka temperatury chwilami rośnie, ale opada, gdy tylko zatrzymamy się na światłach lub w korku. Usterka?
Niekoniecznie. Nagrzewnica samochodu (wymiennik ciepła odpowiedzialny za ogrzewanie wnętrza samochodu) działa jak chłodnica – na tyle wydajnie, że silnik pod niewielkim, obciążeniem produkuje mniej ciepła niż potrzeba do ogrzania wnętrza, sam pracuje przez dłuższy czas niedogrzany. Pomysły, by pozwolić się silnikowi rozgrzać na postoju, są skazane na niepowodzenie.
Co innego w starszych silnikach, które były mniej oszczędne (a lepiej powiedzieć: miały niższą sprawność), a w każdym razie samochody przez nie napędzane miały gorsze osiągi, ale produkowały więcej energii cieplnej. W takich autach już po 2-3 km jazdy w czasie mrozu z kratek wentylacyjnych leci ciepłe powietrze. Teraz pozostaje odpowiedzieć na pytanie: czy nasz samochód tak ma, że słabo grzeje, czy też się zepsuł?
Jeśli kiedyś ogrzewanie w naszym aucie było dobre, a teraz jest złe, to mamy do czynienia z usterką. Weryfikacja polega na tym, że sprawdza się działanie termostatu silnika. W nowszych samochodach termostat może być zastąpiony przez moduł wyposażony w elektrozawory, podlegający kontroli za pomocą diagnoskopu elektronicznego.
A co, jeśli nasz samochód „tak ma”? Cóż, w większości modeli da się zainstalować jakiś rodzaj ogrzewania dodatkowego, czy to elektrycznego (tańsza i łatwa w montażu opcja, ale wymaga podłączania samochodu do gniazda 230 V) czy to spalinowego. Oczywiście, odpowiedź na pytanie, czy warto zakładać takie urządzenie, by korzystać z niego kilka-kilkanaście dni w roku, pozostaje po stronie właściciela samochodu. Jeśli zaś kupujemy nowy samochód, to opcja dodatkowego ogrzewania jest jedną z tych, za które zdecydowanie warto dopłacić.