W instrukcjach samochodów często podawane są informacje, że spalanie oleju nawet na poziomie 0,5-1,5 l na 1000 km jest zgodne z normą. Czy to jednak nie jest zwykłe asekuranctwo producentów aut? Ile oleju naprawdę może spalić silnik?
W przypadku większości samochodów spalanie oleju na poziomie litra, a nawet pół litra na 1000 km, jeśli silnik nie pracuje w ekstremalnie złych warunkach, to dużo. Można wręcz powiedzieć, że to dużo za dużo i warto już na tym etapie szukać źródła usterki. Należy jednak zaznaczyć, że w niesprzyjających warunkach tak duże spalanie oleju może przydarzyć się nawet sprawnemu silnikowi.
Powstaje pytanie: co to znaczy „niesprzyjające” albo „normalne” warunki? Jeżeli nasz samochód raczej jeździ w dłuższych trasach, a przynajmniej rzadko zdarza nam się uruchamiać zimny silnik, by przejechać kilometr, jeżeli z umiarem korzystamy z osiągów samochodu, nie używamy skrajnie wysokich albo skrajnie niskich obrotów silnika, nie jest ekstremalnie zimno albo ekstremalnie gorąco, to wtedy mamy normalne, albo wręcz bardzo dobre – z punktu widzenia silnika naszego auta – warunki eksploatacji i większość sprawnych silników (choć nie wszystkie) będzie zużywać tak niewielkie ilości oleju, że trudno będzie nam to dokładnie zmierzyć. Każde odstępstwo od idealnych warunków może jednak spowodować niewielki wzrost spalania oleju. Nagromadzenie niekorzystnych okoliczności może się w pewien sposób zsumować, powodując wyraźne ubytki oleju silnikowego.
Załóżmy, że wjeżdżamy na autostradę bez ograniczenia prędkości i zaczynamy jechać z prędkością bliską maksymalnej. W takich warunkach nawet zupełnie nowy samochód (a zwłaszcza nowy samochód, szczególnie wysilony diesel) szybko upomni się o dolewkę oleju. Ta sama sytuacja może wystąpić, jeśli będziemy jechać nie 180, a „tylko” 140-150 km/h, ale za to z rowerami na dachu. Spalanie nawet litr oleju na 1000 km w takich warunkach jest normalne!
Podobnie rzecz się ma, gdy w mieście bardzo często wciskamy gaz do deski, jeździmy dynamicznie, wykorzystując w pełni możliwości samochodu. Auto musi w takich warunkach spalać olej! Podobnie, jeśli np. długo stoimy w korkach. W przypadku diesli z filtrem cząstek stałych spalanie oleju może w warunkach miejskich pozostać niezauważone, gdyż spadek poziomu oleju w wyniku jego spalania może być kompensowany spływaniem do miski olejowej pewnej ilości oleju napędowego (na marginesie: to bardzo niekorzystne zjawisko), ale po wyjeździe w trasę poziom oleju może gwałtownie opaść w wyniku odparowania lekkich frakcji z miski olejowej pod wpływem wysokiej temperatury.
A co się dzieje z silnikiem, który traktowany jest dobrze, a mimo to spala olej? Niektóre silniki „tak po prostu mają”, że co 2-3 tys. km trzeba zrobić dolewkę oleju, a naprawa nie ma sensu, bo nie ma pewności czy frustrujący objaw i tak szybko nie wróci. Jednak w większości przypadków można i należy szukać przyczyn usterki. Jeśli do tego wyraźnie widać, że auto kopci na niebiesko, usterka jest niemal pewna.
Najpierw upewnijmy się, że olej zwyczajnie nie wycieka. Czy silnik jest suchy z zewnątrz? Czy nie zostawia plam na miejscu parkingowym? Dalsze czynności to już zadanie dla warsztatu. Można podejrzewać np. zużyte uszczelniacze zaworowe, ale też np. zużytą turbosprężarkę. A może problem tkwi w pierścieniach tłokowych? Czasem usterka jest stosunkowo łatwa do usunięcia, a czasem jest to problem – głównie finansowy, bo naprawić da się praktycznie wszystko.
Jedno jest pewne: warto odwiedzić warsztat, bo jedna usterka często wywołuje następne, a wówczas koszty doprowadzenia silnika do porządku rosną lawinowo.