Teoretycznie olej silnikowy wytrzymuje 30 tys. km, a według niektórych producentów aut nawet więcej. Zdaniem wielu mechaników nie ma jednak oleju, który mógłby zachować odpowiednie parametry ochronne przy takim przebiegu – nawet przy optymalnych warunkach jazdy.
Jaki interes ma producent samochodu, by dopuszczać czy wręcz zalecać wydłużone interwały serwisowe, w tym by olej silnikowy wymieniać co 30 tys. km? Otóż chodzi o to, by zarządcy dużych flot (czyli hurtowych klientów producentów samochodów), licząc koszty używania danego modelu auta mogli dojść do wniosku, że finansowo to się opłaca. Mniej serwisu to niższe koszty i mniej przestojów. To ważne tym bardziej, że konkurencja robi to samo – wydłuża przebiegi międzyserwisowe aut. Jednocześnie pierwszy użytkownik auta prawdopodobnie nie odczuje żadnych konsekwencji z tego powodu, że nie dość często wymienia olej silnikowy. Po trzech serwisach, dajmy na to przy przebiegu 100 tys. km (czyli wraz z końcem gwarancji), auto idzie na sprzedaż, To, że silnik może nie dożyć do kolejnej wymiany oleju, to już problem kogo innego!
Tymczasem olej silnikowy od pierwszych kilometrów jazdy miesza się z paliwem, stopniowo zmieniając swoją lepkość, przyjmuje duże dawki produktów spalania (w dieslach będzie to dobrze widoczna sadza), jego cząsteczki są ścinane pod wpływem temperatury i mechanicznego obciążenia. Im auto jest traktowane brutalniej, tym wyższe temperatury pojawiają się w silniku, tym większe są przedmuchy do skrzyni korbowej, tym szybciej następuje zużycie oleju.
Prawdopodobnie jedną z przyczyn tego, że wiele silników (albo elementów osprzętu: turbosprężarek, układów rozrządu, etc.) nie dożywa 100 tys. km albo psuje się niedługo po osiągnięciu takiego przebiegu, wynika właśnie z eksploatacji na przepracowanym oleju silnikowym.
Gdybym zatem kupował nowy samochód z założeniem, że przejeżdżam nim kilkadziesiąt tys. km w ciągu 3 lat i potem się go pozbywam, mógłbym wymieniać olej silnikowy tak, jak radzi producent. Gdybym jednak chciał zachować auto na dłużej albo kupował już używany, skróciłbym interwał wymiany oleju wraz z filtrem co najmniej o połowę. Nie jest w każdym razie przesadą pierwszą wymianę oleju w prawie nowym aucie zrobić nawet wcześniej – np. po 10 tys. km. W ogóle im częstsza wymiana oleju, tym wyższe doraźne, przewidywalne wydatki, ale o wiele niższe ryzyko usterek silnika i jego osprzętu smarowanego olejem albo sterowanego hydraulicznie. To samo dotyczy automatycznej skrzyni biegów.
Gdybym miał diesla i chciał cieszyć się jego bezawaryjną pracą przez wiele lat (to naprawdę możliwe!), wymieniałbym często nie tylko olej silnikowy, lecz także filtr paliwa. To takie proste: wymieniasz filtr paliwa nie rzadziej niż co 30 tys. km (nawet jeśli producent mówi: 60 tys. km lub więcej) i układ wtryskowy samochodu wytrzymuje 300 tys. km. Owszem, zdarzają się różne nieszczęścia jak np. kiepskie paliwo, to jednak głównie sprawka filtrów, że pompy i wtryskiwacze odmawiają przedwcześnie posłuszeństwa.
Szczególnie przyspieszyłbym wymianę oleju w silnikach benzynowych zasilanych gazem (kwaśne produkty spalania!), a także wszystkich, które pracują na krótkich trasach (mieszanie się oleju z wodą kondensacyjną i paliwem!). Także w zwykłym benzyniaku właściwa lepkość oleju ma kolosalne znaczenie – z reguły przeciąganie wymiany powoduje w pierwszej kolejności usterki układu napędu rozrządu.
A zatem: właściwy interwał to 15 tys. km i ani kilometra więcej, opcjonalnie nawet mniej – w takich warunkach nawet silniki uznawane za problematyczne pracują długo i bezawaryjnie.