Gdyby wymieniać olej w silniku nie co 30 tys. km, tylko skrócić ten interwał o połowę, można by uniknąć większości poważnych usterek silników, do których dochodzi już po przejechaniu 100 tys. km.
Jedna z firm olejowych opracowała schemat, który objaśnia, w jakich warunkach należy częściej wymieniać olej w silniku. Według tego schematu interwał wymiany oleju należy skrócić o 12,5 proc. w przypadku każdej z wymienionych sytuacji: gdy auto jest wykorzystywane głównie w mieście; gdy auto wykorzystywane jest głównie do szybkich przejazdów autostradą; gdy samochód jest używany w skrajnych temperaturach (latem, gdy gorąco, zimą gdy bardzo zimno); gdy samochód jest używany na krótkich trasach; wreszcie, należy częściej wymieniać olej, gdy samochód używany jest w dużym zapyleniu. Ja ze swej strony wymieniłbym jeszcze kilka sytuacji, w których należy częściej wymieniać olej: gdy samochód ciąga przyczepy, gdy kierowca ma ciężką nogę, itd. Mniejsza jednak o to, o ile dokładnie procent należy skrócić w sumie interwał wymiany oleju według opisanego schematu, przede wszystkim warto zauważyć, że właściwie zawsze należy częściej wymieniać olej, niż wynika to z oficjalnych zaleceń. Zresztą producenci aut w instrukcjach także umieszczają rady, by w trudnych warunkach eksploatacji częściej wymieniać olej. Tyle, że nie określają szczegółowo, co się kryje pod hasłem „trudne warunki”, a użytkownicy i serwisy, zwłaszcza autoryzowane, najczęściej niewiele sobie z tego robią.
Warto uświadomić sobie, po co okresy międzyprzeglądowe wydłużane są do wartości tak abstrakcyjnych (przynajmniej w odniesieniu do samochodów osobowych) jak 30-40 tys. km. Otóż chodzi o obniżenie kosztów użytkowania flot samochodowych. Gdy masz 100 samochodów albo więcej, to czy musisz wymieniać olej co 15 tys. km czy co 30 tys. km zaczyna mieś znaczenie. Wybierasz więc takie auta, których eksploatacja jest tańsza. To, czy silnik samochodu ulega przyspieszonemu zużyciu czy też nie, nie ma znaczenia w sytuacji, gdy i tak sprzedajesz go najpóźniej po przejechaniu, i to w krótkim okresie, 100-150 tys. km. Nie ma to także najmniejszego wpływu na jego wartość – kondycja silnika i tak pozostaje dla kupującego zagadką. Tymczasem często jest to pierwsze i jednocześnie… ostatnie bezproblemowe 100 tys. km.
Olej w nowoczesnym silniku ma szereg zadań: chroni przed bezpośrednim kontaktem współpracujące części, przejmuje zanieczyszczenia, w tym kwaśne produkty spalania paliwa, które przenikają do skrzyni korbowej, bierze udział w sterowaniu układami napędu rozrządu, smaruje turbosprężarkę, itd. Rzecz w tym, że jego właściwości w miarę zużycia zmieniają się – zmienia się lepkość, kończy się zdolność do neutralizowania kwasów i przejmowania zanieczyszczeń (np. sadzy w dieslach), które zaczynają osadzać się np. na przewodach doprowadzających olej do turbiny. Gdy decydujemy się wymieniać olej częściej, większość zanieczyszczeń opuszcza silnik wraz ze starym olejem; gdy decydujemy się wymieniać olej w trybie long life (np. co 30 tys. km), wiele zanieczyszczeń zostaje w silniku, a zanim dojdzie do wymiany oleju, rozpoczynają się procesy korozyjne. Usterki silników, które nie przejechały nawet 100 tys. km, to w ostatnich latach prawdziwa plaga! Większości z nich można by uniknąć, gdyby wymieniać olej nie rzadziej niż co 15 tys. km.