Sprzedaż opon całorocznych w Polsce rośnie w rekordowym tempie i podobnie dzieje się w kilku innych krajach europejskich. Nie powinno to dziwić, gdyż rośnie rzesza kierowców, którzy, wybierając opony całoroczne zamiast sezonowych, mogą sporo zyskać. Co nie znaczy, że każdy powinien takie opony kupować w ciemno, bo też nie każdy będzie zadowolony i nie każdy – wbrew pozorom – zdoła na tym wyborze zaoszczędzić.
Polska – wzrost sprzedaży opon całorocznych w pierwszych miesiącach 2021 roku o 70 proc. w porównaniu do tego samego okresu rok wcześniej. Hiszpania – wzrost o 74,5 proc. Francja – wzrost sprzedaży całorocznych o 73,6 proc. Niemcy – o 25,3 procent. Oczywiście, cały rynek rośnie rok do roku, bo też w pandemicznym roku 2020 kupowano mniej opon niż zwykle, niemniej to właśnie opony całoroczne notują najwyższe wzrosty i mają już istotny udział w rynku. O czym to świadczy? Z pewnością o tym, że na oponach całorocznych da się bezpiecznie jeździć – miliony zadowolonych kierowców nie mogą się mylić. Ale też o tym, że pojawiła się i rośnie nowa kategoria samochodów i ich użytkowników, którym opony wielosezonowe pasują szczególnie.
Opony całoroczne: idealne, jeśli…
Idealne warunki na opony wielosezonowe – zmienna pogoda, nawet zima, ale dobrze utrzymane drogi. Umiarkowane przebiegi. Rozsądny kierowca, który nie ściga się, tylko traktuje auto jak niezawodny i zawsze gotowy do drogi środek transportu. Dokładnie takie warunki występują w dużych miastach i ich okolicach. Dokładnie w taki sposób wykorzystuje się coraz więcej samochodów, które są drugimi pojazdami w rodzinie. Po co zmieniać sezonowo opony, jeśli można tego uniknąć, gdy nie wyjeżdża się autem na urlop w góry, tylko wozi dzieci do szkoły, a śnieg, nawet jeśli leży, to na poboczu a nie na jezdni? Zresztą nawet, jeśli śnieg leży na asfalcie, to i w takich warunkach opony całoroczne pozwalają na bezpieczną jazdę. Coraz więcej rodzin ma taki samochód „krótkodystansowy” – i w takich autach opony wielosezonowe to dobry wybór.
Opony wielosezonowe: co można zyskać.
Po pierwsze, czas: mając opony wielosezonowe, można uniknąć dwóch wizyt w serwisie w ciągu roku.
Po drugie, gotowość: niezależnie od tego, kiedy i jak zmieni się pogoda, mając opony wielosezonowe, mamy auto – pod względem ogumienia – gotowe do drogi.
Po trzecie, oszczędzamy pieniądze: jednorazowa wymiana opon z letnich na zimowe i odwrotnie to np. 100 zł. Rocznie wychodzi 200 zł.
Po czwarte, mniejsza inwestycja na początek: zamiast dwóch kompletów opon kupujemy jeden.
Po piąte, więcej miejsca w garażu: nie musisz przechowywać stale drugiego kompletu kół. To się wiąże z punktem trzecim, bo ten drugi komplet można przechować w warsztacie, ale przecież nie za darmo.
Wreszcie, kupione opony masz szansę naprawdę zużyć, nie ma ryzyka, że zestarzeją się, mając wciąż wysoki bieżnik. Przy małych przebiegach i dwóch kompletach opon nie jest to aż tak oczywiste.
Opony wielosezonowe: co można stracić?
Po pierwsze, można nie zaoszczędzić pieniędzy. Jeśli przejeżdżasz rocznie np. 40 tys. km, to po roku twoje opony całoroczne mogą być już zwyczajnie zużyte. A przynajmniej zużyte na tyle, że nie nadadzą się na zimę.
Po drugie, jeśli masz duże i ciężkie auto, a jeszcze mocny silnik pod maską, opony wielosezonowe mogą okazać się niewystarczające. Na oponach zimowych zimą, a latem na letnich jeździłoby się lepiej.
Po drugie, to jednak niższy komfort: kto jeździł na oponach sezonowych z górnej półki ten może być jednak rozczarowany: o włos gorsza przyczepność zimą, a szczególnie na śniegu; o włos niższa stabilność podczas szybkiej jazdy latem; o włos niższy komfort ogólny… O tym punkcie zapomnij, jeśli dotąd miałeś tanie opony sezonowe, a kupujesz całoroczne z górnej półki;
Po trzecie, jeśli lubisz szybko jeździć, potrzebujesz najlepszych opon, jakie można kupić za pieniądze. Nic z niskiej czy średniej półki i nic uniwersalnego – po prostu świeży model opon klasy premium, bo na niczym nie jeździ się lepiej!