W przypadku wielu samochodów możemy wybierać spośród kilkudziesięciu marek i nawet ponad stu modeli opon zimowych. Najtańsze zimówki kosztują zaledwie ok. 30 proc. ceny opon zimowych klasy premium. Czy warto dopłacić?
W praktyce „dylemat cenowy”, który ma wielu kierowców podczas wyboru opon zimowych, nie jest jednak aż tak duży. Najtańsze opony, choć wyglądają prawie normalnie, są produktami regenerowanymi. Opony nowe, nawet z najniższej półki, kosztują wyraźnie więcej. Przykładowo, szukając opon w jednym z najpopularniejszych rozmiarów 195/65 R15, trudno o fabrycznie nowy produkt w cenie poniżej 150 zł. Za tę cenę dostaniemy oponę jednej z chińskich marek, i nie będzie to z pewnością najlepsza z dalekowschodnich opon, jakie występują na rynku.
Opony z najniższej półki często całkiem nieźle sprawują się w warunkach zimowych (choć nie ma reguły!), typowe są jednak deficyty wybranych, ważnych cech ogumienia klasy budżetowej: jedne modele bardzo słabo zachowują się na mokrej nawierzchni, inne są głośne, inne są bardzo niestabilne podczas jazdy po suchym asfalcie przy większych prędkościach, jeszcze inne są nietrwałe i np. w trzecim, a czasem już w drugim roku eksploatacji pojawiają się problemy z ich wyważeniem.
Lepsze opony, należące do średniej klasy, kupimy już za cenę o zaledwie kilkanaście, dwadzieścia proc. wyższą. Co do zasady tzw. średnie marki prezentują bardziej zrównoważone osiągi: opony są w równym stopniu przewidywalne w różnych warunkach – w deszczu, na śniegu, na suchej nawierzchni. Wyglądają lepiej, lepiej się je wyważa, są trwalsze. Moim zdaniem warto dopłacić do nieco lepszych opon zimowych, które w polskich warunkach spotykają się ze skrajnie różnymi warunkami drogowymi.
W przypadku opon zimowych klasy premium mamy do czynienia z produktem, który nie ma prawa mieć słabych punktów, zaś skomplikowana budowa bieżnika, która czasem jest z zewnątrz niezauważalna, pozwala na znakomite osiągi i na suchym asfalcie, i na śniegu. Właściwie niezależnie od marki otrzymujemy opony, które zapewniają komfort jazdy w każdych warunkach, a różnice pomiędzy produktami poszczególnych marek są zauważalne raczej tylko dla zaawansowanych i wymagających użytkowników. Wyższą jakość widać zresztą na pierwszy rzut oka po kilku tygodniach eksploatacji – takie opony są lepiej wykończone, nierzadko stanowią ozdobę samochodu. Niektórzy posiadacze aut właściwie nie mają wyboru, są niemal skazani na kupno opon zimowych z najwyższej półki: dotyczy to samochodów o wysokich osiągach. To nie przypadek, że w sytuacji, gdy szukamy bardzo konkretnych parametrów, opon wzmocnionych, z rantem chroniącym felgi, w odmianie runflat i z wysokim indeksem prędkości wybór ogumienia drastycznie nam się zawęża, zaś większość pasujących modeli to przedstawiciele opon zimowych właśnie klasy premium.
O ile jest drożej? W przypadku popularnych rozmiarów, wbrew pozorom, niewiele. Wystarczy się dobrze rozejrzeć, by trafić na tzw. okazję, np. opony, które przeleżały w magazynie rok czy dwa i przecenione są o nawet 30-40 proc. Kosztują właściwie tyle samo, co opony średniej klasy i w sumie niewiele więcej, w przypadku mniejszych rozmiarów np. kilkadziesiąt zł na sztuce, od opon budżetowych. Nieco gorzej sytuacja przedstawia się w przypadku większych albo niepopularnych rozmiarów, jednak wówczas – jak wspomniałem – wybór jest i tak mocno zawężony. Natomiast różnice w cenach pomiędzy różnymi modelami opon zimowych z najwyższej półki są czasem bardzo wysokie i osiągają nawet 100 proc! Moim zdaniem, jeśli nie mamy za dużo pieniędzy, możemy śmiało skorzystać z nadarzającej się okazji czy po prostu wyprzedaży, zaś kupno najnowszych modeli pozostawić najbogatszym i najbardziej wymagającym kierowcom. W każdym razie, jeśli różnica w cenie pomiędzy oponami budżetowymi a oponami zimowymi klasy premium nie jest abstrakcyjnie wysoka, nie warto się zastanawiać. Wielu kierowców, zupełnie słusznie, nawet nie bierze pod uwagę zakupu opon innych niż te z najwyższej półki. Komfort i bezpieczeństwo są warte tej dopłaty, która zresztą, uwzględniając wyższą trwałość opon z górnej półki, wcale nie jest aż tak wysoka, jak się na pierwszy rzut oka wydaje.