Opony

2024.05.21

Dziura w drodze, uszkodzone koło: czy trzeba wzywać policję, by dostać odszkodowanie?

Zarządca drogi odpowiada za utrzymanie jej w takim stanie, aby jazda była bezpieczna i nie prowadziła do uszkodzeń pojazdu. Jeśli wiedziemy w dziurę w nawierzchni i uszkodzimy oponę, felgę albo zawieszenie, mamy prawo domagać się odszkodowania. Powstaje pytanie: czy uszkadzając samochód, powinniśmy od razu wzywać policję? Czy jeśli nie zrobiliśmy tego, tracimy szansę na odszkodowanie?

Drogi, zwłaszcza na wiosnę, ale niektóre przez cały rok, są tak dziurawe, że wjeżdżając w ubytek nawierzchni, można uszkodzić koło, zawieszenie, a nawet stracić panowanie nad samochodem. Są takie drogi, które wyglądają jak „łata na łacie” – zarządca nie dba, oszczędza. Są i takie odcinki, o których można powiedzieć, że są zadbane, ale akurat doszło do wykruszenia nawierzchni – i przy odrobinie pecha już stoimy na poboczu, wymieniając koło, albo wzywając lawetę.

Dobra wiadomość: zarządca drogi odpowiada za jej stan bez względu na to, czy droga jest „ogólnie zaniedbana” czy też zadbana, ale doszło do niespodziewanego jej uszkodzenia. Inaczej mówiąc, zarządca odpowiada nie na zasadzie winy, lecz na zasadzie ryzyka: jeśli uszkodzimy samochód, wjeżdżając w dziurę, zarządca ponosi odpowiedzialność finansową za to zdarzenie.

Nie musisz wzywać policji, ale musisz uprawdopodobnić zajście

Nie istnieje przepis, który uzależniałby odpowiedzialność zarządcy drogi od tego, czy na miejscu zdarzenia została wezwana policja lub inne służby. Oznacza to, że nie mamy obowiązku informowania policji o zdarzeniu czy też oczekiwania na przyjazd służb – przynajmniej w kontekście ewentualnego odszkodowania, ale często warto to zrobić. Jeśli bowiem uszkodziliśmy samochód z powodu usterki nawierzchni i jest prawdopodobne, że gdy tylko oddalimy się z tego miejsca, kolejny kierowca uszkodzi samochód, to powinniśmy zawiadomić służby. Należy precyzyjnie określić miejsce zdarzenia i ustalić z dyspozytorem, czy czekamy na patrol, czy też nie. Chodzi o to, aby odpowiednie służby zostały zawiadomione i miały szansą na zabezpieczenie tego miejsca.

Ponadto wezwanie patrolu policji, który pojawi się na miejscu i sporządzi notatkę, jest znakomitym dowodem w sprawie. Alternatywą wezwania policji mogą być: zdjęcia, obecność świadków, filmik nagrany telefonem, a nawet samo oświadczenie poszkodowanego. A zatem: warto wzywać służby, ale nie ma bezwzględnej konieczności, aby to robić.

Podstawą jest ustalenie winnego

W Polsce zarządcą dróg krajowych (w tym autostrad i dróg ekspresowych) jest Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad. Uszkodzenie auta spowodowane złą jakością nawierzchni jest jednak mało prawdopodobne na drogach tej kategorii – są one w większości dobrze utrzymane. Drogami wojewódzkimi w Polsce opiekują się zarządy poszczególnych województw, w przypadku dróg powiatowych są to zarządy powiatów. Doświadczenie podpowiada, że w najgorszym stanie są niektóre odcinki dróg gminnych za które odpowiadają wójtowie burmistrzowie oraz prezydenci miast. W praktyce, aby dowiedzieć się, kto zarządza danym odcinkiem drogi gminnej, z reguły wystarczy zapytać w lokalnym urzędzie gminy.

Warto wiedzieć: często podmiotem odpowiedzialnym za uszkodzenie samochodu jest ktoś inny: to może być lokalny zarząd wodociągów, jeśli najechaliśmy na wadliwą kratkę ściekową albo wykonawca remontu, jeżeli do usterki doszło na remontowanym odcinku drogi.

Być może zarządca drogi jest ubezpieczony – wtedy będzie łatwiej

W wielu wypadkach zarządcy dróg wykupują ubezpieczenie odpowiedzialności cywilnej – i w takich wypadkach o odszkodowaniu nie dyskutujemy z upoważnionym urzędnikiem, lecz z ubezpieczycielem. To, z punktu widzenia kierowcy, wygodne rozwiązanie: jest ono wygodne m.in. dlatego, że w takim wypadku nie musimy we własnym zakresie starać się o kosztorys naprawy i możemy liczyć na to, że ubezpieczyciel przydzielili nam rzeczoznawcę, który opisze szkody i wyceni szkody. Wycena – jak to w przypadku odszkodowań bywa – nierzadko wymaga pewnych negocjacji.

Warto jednak wiedzieć, że wiele umów odpowiedzialności cywilnej, jakie zarządy dróg zawierają z ubezpieczycielami, ma określoną dolną granicę wartości szkody, poniżej której ubezpieczyciel nie ponosi odpowiedzialności. Jeśli uszkodziliśmy jedną oponę wartą np. 300 zł, raczej nie liczmy na to, że ubezpieczyciel pokryje tę stratę – i musimy negocjować bezpośrednio z zarządcą drogi. Ale jeśli zepsuliśmy drogą oponę i felgę na wyższą sumę, np. 2000 zł, wtedy – wbrew pozorom – o uzyskanie odszkodowania może być dużo łatwiej.