Układ kontroli ciśnienia powietrza w kołach (TPMS) można zresetować samodzielnie, jeśli jest to układ bez czujników w każdym z kół. Jeśli jednak mamy w aucie tzw. bezpośredni układ TPMS (z czujnikami) i wskazuje on na usterkę – to nawet, gdy alarm jest fałszywy, trzeba się pojawić w warsztacie.
W tzw. pośrednich układach TPMS, które stwierdzają brak powietrza w kołach na podstawie tego, że jedno z nich kręci się szybciej (mniej powietrza – mniejsza średnica zewnętrzna opony) albo na podstawie wibracji, układ TPMS nie zna dokładnego ciśnienia powietrza w każdym kole. Jeśli więc w obu przednich lub obu tylnych kołach jest taki sam niedobór albo nadmiar powietrza, system nie zadziała. Komunikat o awarii opon pojawi się w chwili, gdy w jednym z kół ciśnienie spadnie bardziej niż w pozostałych czterech (albo tylko bardziej niż w drugim kole na tej samej osi). Zarówno po naprawie, jak i w przypadku fałszywego alarmu (do takich dochodzi najczęściej podczas długotrwałej jazdy na śliskiej albo luźnej nawierzchni) układ TPMS należy zresetować. Nie są do tego potrzebne żadne narzędzia. Wystarczy wybrać odpowiednie menu w komputerze pokładowym auta (TPMS, „ciśnienie powietrza”, „tyre pressure”, itp.) i pojawi się opcja resetu. Z reguły wystarczy po wybraniu odpowiedniej funkcji przytrzymać przycisk obsługujący komputer pokładowy przez kilka sekund, by zresetować układ TPMS. Kontrolka ciśnienia gaśnie, problem z głowy.
W przypadku alarmu bezpośredniego układu TPMS (czujniki w każdym z kół sprawdzające na bieżąco wartość ciśnienia powietrza) spowodowanego awarią opony czy też naturalnym ubytkiem powietrza, często wystarczy uzupełnić brak powietrza w kole albo załatać dziurę i napompować oponę, by kontrolka zgasła. Jest jednak wiele sytuacji, które wymuszają na właścicielu takiego auta wizytę w serwisie.
Po pierwsze, usterka czujnika albo zużycie baterii. Czujniki w takich sytuacjach wymienia się nie samodzielnie oczywiście – lecz w warsztacie wulkanizacyjnym. Nie wystarczy jednak prosta wymiana czujnika, by układ działał poprawnie. W takiej sytuacji mechanik musi posłużyć się specjalnym urządzeniem, które radiowo komunikuje się z poszczególnymi czujnikami, przyłożyć je do każdego koła (urządzenie odczytuje numer czujnika i przyporządkowuje go do jego miejsca w aucie (np. koło prawe tylne, albo lewe przednie, itp) i następnie podłączyć urządzenie do złącza OBD w samochodzie. Za pośrednictwem złącza OBD dane o czujnikach przesyłane są do komputera sterującego w samochodzie i dopiero po tej operacji kontrolka alarmująca o braku powietrza gaśnie. To samo dzieje się, gdy wymienimy jedno z kół np. na zapasowe czy też pożyczone: umieszczony w nim czujnik trzeba powiązać z systemem.
System TPMS będzie domagał się warsztatowego ustawienia także przy wymianie kół z letnich na zimowe i odwrotnie. Więcej: w autach, w których zalecane ciśnienie w przednich i tylnych kołach jest wyraźnie inne, prosta operacja rotowania kół (zamiana przednich z tylnymi) także spowoduje zaświecenie się kontrolki ciśnienia powietrza i konieczność warsztatowego „zresetowania” układu. To dlatego, że układ TPMS sam z siebie nie wie o tym, że koło, które opisane jest w systemie jako tylne, nagle znalazło się z przodu. Nawet podczas zwykłej sezonowej wymiany opon wulkanizator albo zwraca uwagę na to, by każda felga wróciła na swoje pierwotne miejsce, albo po wymianie opon resetuje cały system, wgrywając w niego wszystkie czujniki na nowo. W innym wypadku nawet, jeśli zamiana kół miejscami nie spowoduje alarmu, to przy awarii jednego z kół czeka nas niespodzianka: przebiliśmy lewe tylne koło, a system wskazuje na awarie z przodu! Nie da się ukryć: układ kontroli ciśnienia powietrza w kołach jest albo nieprecyzyjny (układy pośrednie), albo bardzo dokładny, a jednocześnie dość kłopotliwy, a w każdym razie drogi w eksploatacji.