Prędkość jazdy oraz – przede wszystkim – obciążenie samochodu powinniśmy brać pod uwagę, pompując koła przed daleką podróżą. Właściwe ciśnienie powietrza w kołach ma bardzo duży wpływ na zużycie paliwa, w pewnych sytuacjach na przyczepność oraz w każdym przypadku na tempo, w jakim zużywają się opony.
Podstawą jest wlepka albo tabliczka informacyjna z informacją, jakie jest zalecane ciśnienie powietrza w oponach auta. Producenci niemal wszystkich samochodów umieszczają takie wlepki w dyskretnym, ale dobrze dostępnym miejscu: na słupku auta, gdzie są widoczne po otwarciu drzwi, na wewnętrznej stronie klapki wlewu paliwa, itp. Pomijając auta o specyficznym zastosowaniu (np. sportowe, 2-osobowe), z reguły producent podaje dwie lub więcej opcji. Według informacji podawanych przez producentów ciśnienie powietrza zależy po pierwsze, od obciążenia samochodu, a po drugie (nie zawsze, ale dość często) od rozmiaru opon.
Podstawa przy ustalaniu, jakie jest właściwe ciśnienie powietrza w oponach samochodu, to obciążenie, zresztą ta sama zasada obowiązuje w motocyklach czy rowerach. Zasada ta brzmi: im większy ciężar unosi opona, tym większe jest zalecane ciśnienie, przy czym maksymalne ciśnienie, jakie mogłaby przyjąć i wytrzymać opona, jest z reguły wyższe, niż ciśnienie zalecane do jazdy. Z tego względu dużym błędem w przypadku samochodów osobowych jest sugerowanie się napisem na boku opony, który podaje maksymalne ciśnienie powietrza; z ciśnieniem bliskim wartościom maksymalnym dla danej opony – w większości przypadków – nie dałoby się jechać.
Pojawia się zasadne pytanie: dlaczego nie napompować opon do maksymalnej wartości sugerowanej przez producenta samochodu na wlepce informacyjnej, w końcu oponie nic się od tego nie stanie, a samochód też to przeżyje? Otóż chodzi o komfort, amortyzację, a zimą także o przyczepność na śniegu. Opona, która ma zbyt wysokie ciśnienie w stosunku do obciążenia, podskakuje na nierównościach, nie amortyzuje nierówności, na niezbyt gładkim asfalcie może z powodu zbyt wysokiego ciśnienia wydłużać droga hamowania.
A co się dzieje, jeśli opony samochodu napompowane do wartości „codziennych”, dostosowanych do obciążenia wyłącznie kierowcą i jego teczką, zostaną obciążone ekwipunkiem wakacyjnym czteroosobowej rodziny jadącej w trasę o długości, dajmy na to, 1500 km? Pod dużym obciążeniem opony auta, w których ciśnienie powietrza nie jest dostosowane do obciążenia, będą się uginać i generować ciepło. Wytwarzanie dużej ilości ciepła przez opony po pierwsze, oznacza niepotrzebny wzrost zużycia paliwa, a po drugie, rozgrzewanie opon do niekomfortowej dla nich wysokiej temperatury. Im wyższa prędkość, tym bardziej nasila się to zjawisko. Oznacza to ni mniej ni więcej tylko przyspieszone, nieraz bardzo przyspieszone zużycie opon. Gorący bieżnik szybko się ściera, zaś guma na całej powierzchni opon pokrywa się mikropęknięciami, traci pierwotną, fabryczną elastyczność.
Wniosek z tego jest dość oczywisty: jadąc w daleką podróż, z reguły autem obciążonym bardziej niż podczas przemieszczania się na co dzień, należy zwiększyć ciśnienie powietrza w kołach, sugerując się wartościami podanymi na wlepce np. na klapce wlewu paliwa. Jeśli dla auta pustego producent podaje ciśnienie np. 2.0 bar, a dla w pełni obciążonego 2,6 bar, to oczywiście do dyspozycji mamy cały zakres 2,0-2,6 bar. Dla obciążenia „gdzieś w połowie” maksymalnej ładowności auta sensowne może być napompowanie kół do np. 2,4 bara – byle w zgodzie z sugestią producenta i z rozsądkiem.