Nie jest prawdą, że wszystkie cztery opony samochodu osobowego muszą być takie same, wystarczy, jeśli takie same gumy mamy założone na kołach jednej osi. Od tej zasady są jednak wyjątki.
Przepisy mówią jasno: różne opony nie mogą być zamontowane na kołach tej samej osi, czyli np. lewa przednia i prawa przednia opona muszą być takie same. „Takie same” oznacza: tę samą markę i model oraz ten sam rozmiar. Ważne są nawet tak „drobne” parametry jak indeksy nośności i prędkości. W skrajnych warunkach takie same z wyglądu opony, w tym samym rozmiarze, różniące się tylko indeksem prędkości czy nośności mogą mieć różną przyczepność do nawierzchni czy np. inne ugięcie, co może spowodować niebezpieczną sytuację np. przy hamowaniu czy też ściąganie auta podczas jazdy. Wprawdzie jest to mało prawdopodobne, ale gdyby jakiś czujny policjant zauważył taką drobną różnicę, powinien zatrzymać dowód rejestracyjny!
W większości przypadków nie ma przeciwwskazań do tego, by różne opony były zamontowane z tyłu i z przodu samochodu. Jest wręcz sporo modeli (to głównie auta sportowe), które fabrycznie wyposażone są w różne opony na przedniej i tylnej osi.
Czasami mamy z tyłu założone opony jednej marki, a z przodu innej, ale zdarza się też, że po prostu jedna para opon jest mniej, a druga bardziej zużyta. Choć może się to wydawać nielogiczne (większość samochodów osobowych to pojazdy przednionapędowe), to zawsze lepsze opony powinny być zamontowane z tyłu! Lepsze w tym przypadku oznacza mniej zużyte lub zapewniające lepszą przyczepność. Takie rozłożenie opon redukuje ryzyko niekontrolowanego poślizgu na zakręcie.
Oczywiście, jak już zostało powiedziane, różne opony to nie jest najbardziej optymalny zestaw, niemniej w większości przypadków dozwolony. Są jednak samochody, w których takie ogumienie prowadzi do poważnych usterek: to samochody ze stałym napędem na obie osie. Niektóre takie samochody mają układy przeniesienia napędu tak wrażliwe, że różne opony, nawet tej samej marki, ale różniące się stopniem zużycia, mogą spowodować nieszczęście. W takich przypadkach rozwiązaniem jest (poza używaniem czterech takich samych opon) rotowanie ich. Należy koła co kilka-kilkanaście tys. km zamienić miejscami na aucie.
Pozostaje kwestia: co z kołem zapasowym? Przepisy pozwalają na krótkotrwałe użycie różnych opon nawet na kołach jednej osi, a nawet kół o całkiem różnej konstrukcji, pod warunkiem, że jedno z nich to koło zapasowe i jest ono wyposażeniem fabrycznym pojazdu. Oznacza to, że wolno używać dojazdówki, oczywiście przy zastosowaniu się do ograniczeń technicznych narzuconych przez producenta – np. chodzi o ograniczenie prędkości do 80 km/h. Podobnie nie będzie problemu z krótkotrwałym użyciem fabrycznego pełnego koła zapasowego z oponą inną od pozostałych. Nie jest to już tak jasne w przypadku, gdy opona na kole zapasowym nie jest już fabryczna, a jednocześnie nie jest taka sama, jak pozostałe. W takim przypadku należy zastosować rozwiązanie zdroworozsądkowe: koło zakładamy, ale jedziemy ostrożnie i w miarę możliwości kierujemy się do warsztatu. Jeśli w razie kontroli drogowej będziemy mogli pokazać policjantowi przebite koło, by udowodnić, że to na aucie różniące się od pozostałych założyliśmy tylko na chwilę, (prawie) na pewno nic nam nie zrobi.
Warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden „drobiazg”: jeśli w samochodzie mamy założone opony kierunkowe, to nawet jeśli mamy w bagażniku koło zapasowe z taka samą oponą… jest tylko 50 proc. szans na to, że będzie mogło ono zastąpić w pełni koło uszkodzone. Bieżnik takiej opony założonej na koło zapasowe po jednej stronie auta będzie pracował prawidłowo, a po drugiej… do tyłu. I wtedy, nawet jeśli mamy takie same cztery opony, trzeba ograniczyć prędkość i podjechać w miarę możliwości szybko do warsztatu, by albo naprawić uszkodzoną oponę, albo tę na kole zapasowym przełożyć, by pracowała we właściwym kierunku.