Powłoka ceramiczna sama w sobie ani nie poprawia wyglądu lakieru, ani nie pogłębia koloru, ani nie wytwarza wyjątkowego połysku, a jeszcze wymaga bardzo starannej aplikacji. A jednak karoseria wypłowiałego samochodu po profesjonalnym nałożeniu powłoki ceramicznej wygląda jak nowa, często nawet lepiej! O co chodzi?
Jeśli kupiliście zestaw do nałożenia powłoki ceramicznej na lakier (w praktyce są to niewielkie opakowania dwóch albo trzech substancji, rzadziej jednej), zanim tak po prostu posmarujecie tym lakier, przekonajcie się sami na małej powierzchni, np. na błotniku, że to w niczym nie poprawi jego wyglądu. Mało tego: mogą pojawić się dodatkowe smugi, zacieki, itp. Połysk, głębia koloru? Nie, tego powłoka ceramiczna nie zapewnia, nie do tego też służy!
Jeśli więc mamy za sobą ten prosty test, łatwiej będzie zrozumieć, dlaczego w warsztacie detailingowym nałożenie powłoki kosztuje nie setki, lecz tysiące złotych (np. dwa, trzy tysiące zł, czasem więcej).
Dlaczego ten lakier taki blady?
Już roczny, średnio zadbany samochód ma na lakierze tysiące, setki tysięcy mikrozarysowań! W miarę używania liczba tych mikrozarysowań rośnie, skokowo wzrasta ich liczba po każdej wizycie w myjni automatycznej. Wady te są mikroskopijne i początkowo wcale tak bardzo ich nie widać. Jeśli są to jedynie zarysowania i otarcia wynikające z eksploatacji (a nie kolizji), z czasem lakier auta optycznie traci połysk, starzeje się, robi się nieładny. Nie widzimy rys, bo nakładają się one na siebie (no chyba, że „koliste” zarysowania w pełnym słońcu), widzimy jednak zużycie lakieru. A po wizycie w warsztacie detailingowym i nałożeniu powłoki ceramicznej lakier dostaje nowe życie. Jak to?
Polerowanie to podstawa!
Nałożenie powłoki jest takie drogie, ponieważ lwią część rachunku stanowi polerowanie („korekta”) lakieru – żaden szanujący się warsztat detailingowy nie nałoży powłoki ceramicznej ot tak na „zastany” lakier. To nie miałoby sensu!
Przed nałożeniem powłoki lakier poleruje się maszynowo przez wiele godzin, najpierw twardszą nakładką na polerkę i „ostrzejszą” pastą, potem stopniowo miększymi nakładkami i coraz bardziej wykończeniową pastą – na początku usuwa się głębsze rysy, na końcu wypracowuje się połysk.
Nie jest to lekka praca, a próby przyspieszenia jej z reguły rujnują efekt. Błędy kończą się przypaleniem lakieru, zrobieniem „hologramów” na lakierze (uszkodzeń widocznych w słońcu), w ekstremalnych sytuacjach dochodzi do przebicia się do podkładu i wówczas pomóc może już tylko lakiernik. Aby uzyskać naprawdę dobry efekt, trzeba mieć dobre światło, aby widzieć w nim więcej skaz na lakierze niż widać w świetle dziennym. To wszystko (czas pracy i doświadczenie detailera, miejsce, narzędzia, chemia) składa się na często słony rachunek za usługę. No ale lakier wygląda jak nowy!
Lakier piękny przed nałożeniem powłoki – to po co ta chemia?
Powłoka ceramiczna to bardzo, bardzo cienka warstwa preparatu utwardzającego powierzchnię lakieru. Jej zadaniem jest spowolnić (bo całkiem zapobiec nie sposób) ponownemu starzeniu się lakieru, który wygląda jak nowy (jeśli dobrze wypolerowany, to ma mniej niedoskonałości niż lakier na aucie opuszczającym salon) i w związku z tym widać na nim każdą nową ryskę. Na zasadniczej warstwie powłoki ceramicznej może być (i często jest) warstwa preparatu hydrofobowego, który ułatwia spływanie wody i spowalnia brudzenie się auta. Na etapie nakładania tych preparatów pojawia się kolejny problem: choć technicznie jest to bardzo łatwe, to konieczna jest duża dokładność. Preparaty te przywierają do lakieru mocno i na długo, zacieki spowodowane nadmiarem niewypolerowanej substancji zostają z nami na długie miesiące. Smugi i zacieki można usunąć łatwo jeszcze przez kilkadziesiąt minut po aplikacji, ale potem już trzeba używać narzędzi…
Reasumując: efekt jest wart wysiłku czy też zainwestowanych pieniędzy, ale wysiłek ten jest spory i w trakcie pracy łatwo o błąd. Jeśli nigdy nie polerowaliście lakieru pod nadzorem fachowca i nie nakładaliście powłoki ceramicznej, za pierwszym razem raczej nie uda się wam zrobić tego dobrze…