Jeśli przymierzamy się do kupna niedrogiego auta, które jednak wymaga drobnych napraw blacharskich, lepiej, jeśli ocenę jego stanu powierzymy fachowcom. W większości przypadków zakres niezbędnych napraw wykracza poza pierwotne założenia kupującego taki samochód
Problemy biorą się stąd, że – w większości przypadków – korozja perforacyjna nie atakuje elementów karoserii od zewnątrz, tylko od wewnątrz. Niewielkie odpryski lakieru, a nawet zewnętrzne otarcia, nawet jeśli z czasem powiększają się, to pozostają przez długi czas na poziomie korozji powierzchniowej.
Najgroźniejszy rodzaj korozji, która prowadzi do perforacji karoserii, zaczyna się w profilach zamkniętych, pod plastikowymi osłonami, pomiędzy metalem a masą uszczelniającą – wszędzie tam, gdzie woda (często z solą drogową) łatwo się dostaje, ale nie ma okazji odparować, nie może zostać wymyta. Siłą rzeczy minimalny purchel o powierzchni jednego centymetra widoczny z zewnątrz np. na błotniku, po rozszlifowaniu okazuje się dziurą o powierzchni np. 10 cm kwadratowych.
Skoro zardzewiały jest błotnik, to…
Korozja widoczna z zewnątrz ma różne przyczyny. Samochody rdzewieją ze starości i z powodu trudnych warunków eksploatacji, ale też często zaawansowana rdza jest skutkiem napraw powypadkowych. Prostowanie, spawanie, łatanie elementów blacharskich w każdym przypadku uszkadza fabryczną powłokę antykorozyną. Tę powłokę można odtworzyć za pomocą warsztatowo nakładanych preparatów chemicznych, jednak są to procedury czasochłonne i kosztowne, dlatego często pomijane. Dlatego widoczne z zewnątrz ślady korozji wymagają poważniejszej inspekcji: po pierwsze, po to, aby sprawdzić, czy korozja nie zaatakowała sąsiednich elementów (a może np. całe podwozie auta ma liczne ogniska korozji?), a także by upewnić się, czy auto nie było uszkodzone „wypadkowo”, a jeśli tak, to w jakim stopniu i czy w gruncie rzeczy nie jest konieczna rozległa naprawa blacharska.
Bardzo skomplikowane, a przynajmniej kosztowne bywają niewielkie ślady korozji, która pojawia się np. na krawędzi przedniej szyby. Zewnętrzne oczyszczenie takiego miejsca i zamalowanie nie wystarczy na długo, nawet jeśli zastosuje się zaawansowany preparat wiążący rdzę. Jedynym pewnym sposobem naprawy jest wycięcie szyby, naprawa blacharska często wymagająca wycięcia fragmentu podszybia i wspawania nowego, wklejenia szyby, wylakierowania naprawianego miejsca. Jak łatwo się domyślić, drobny problem, który czasem według sprzedawcy wymaga jedynie zrobienia zaprawki, wymaga kosztownej naprawy.
Nie sposób bez dostępu do podnośnika upewnić się, w jakim naprawdę stanie jest samochód, ale też trzeba wiedzieć, gdzie zajrzeć, a czasem zdemontować jakąś osłonę, by móc zbadać podejrzane miejsca. To zadanie warto powierzyć fachowcom, co w wielu warsztatach widnieje w cenniku jako „sprawdzenie samochodu przed kupnem”. Nie jest to wielki wydatek. Przede wszystkim jest to wydatek, który praktycznie w każdym wypadku się zwraca. Od razu! W jaki sposób? Otóż jeśli auto ma widoczne ślady korozji, prawie zawsze zakres uszkodzeń okazuje się większy, niż to się na pierwszy rzut oka wydaje. Często rzeczywisty stan auta jest gorszy, a zakres niezbędnych napraw znacznie większy niż spodziewali się tego i kupujący samochód, i sprzedający. To otwiera pole do negocjacji cenowych, a często jest argumentem przesądzającym o tym, żeby jednak samochodu nie kupić, żeby szukać innego. Naprawy blacharskie są drogie i warto wydać nawet kilkaset zł, aby zaoszczędzić sobie wydatków – nierzadko wielokrotnie większych.