Mały ubytek płynu chłodniczego nie zawsze oznacza, że układ jest nieszczelny i wymaga naprawy. Trzeba jednak ubytek czymś uzupełnić i prawdziwy dylemat pojawia się, gdy nie wiemy, czym.
Dawniej na płynach chłodniczych pisano, że są mieszalne ze wszystkimi innymi płynami do chłodnic. Z czasem na większości opakowań płynów chłodniczych pojawiły się informacje, że płyn można mieszać tylko z płynem tego samego rodzaju (co niekoniecznie oznacza, że tej samej marki). Problem w tym, że jest bardzo wiele rodzajów płynów chłodniczych, które mają zbliżone zastosowanie i mogą być kompatybilne z naszym samochodem, zachowują się jednak nie do końca przewidywalnie po zmieszaniu. No i – co ważne – nie ma prostego sposobu na sprawdzenie, jakim płynem jest zalany układ chłodniczy naszego samochodu: albo to wiemy, albo nie. Jeśli nie wiemy, trzeba sobie jakoś poradzić.
Dlaczego lepiej nie mieszać płynów chłodniczych?
Dolewka przypadkowego płynu chłodniczego w razie konieczności uzupełnienia poziomu płynu w chłodnicy w żadnym wypadku nie spowoduje jakiegoś natychmiastowego nieszczęścia. To, czy zmieszamy płyny w podobnym lub zupełnie innym kolorze, jest bez znaczenia. Jeśli zauważyliśmy brak płynu albo płyn wycieka, zdecydowanie płynu należy dolać i w sumie obojętne, jaki to będzie rodzaj płynu do chłodnic. Na dłuższą metę można się jednak spodziewać, że pakiety dodatków antykorozyjnych zawartych w różnych płynach będą wchodzić ze sobą w niekorzystne reakcje.
Co się stanie, gdy zostawimy w chłodnicy mieszankę płynów?
Mieszanka płynów albo stary, wyeksploatowany płyn – bez znaczenia – efekt może być podobny: w układzie chłodniczym mogą zacząć odkładać się różne osady, prawdopodobne jest też utlenianie się powierzchni aluminiowych, które w normalnych warunkach są chronione przed tymi procesami przez dobry płyn chłodniczy. Skutek praktyczny bywa dwojaki: po pierwsze, osady i produkty utleniania się aluminium blokują zawory i elektrozawory w układzie, co może spowodować nagłą usterkę np. termostatu albo zaworu odpowiedzialnego za sterowanie ogrzewaniem lub chłodzeniem wnętrza samochodu; po drugie, chłodnica stopniowo traci swoją wydajność, co prowadzi do wzrostu temperatury w układzie chłodzenia i – prędzej czy później – następuje koniec jazdy! Dla uspokojenia podkreślmy: takie procesy nie dzieją się w dzień, tydzień czy miesiąc, doraźnie w razie potrzeby można dolać do chłodnicy jakiegokolwiek płynu do chłodnic. Na dłuższą metę nie należy tej mieszanki jednak zostawiać.
A może dolać wody zamiast przypadkowego płynu?
O ile nie ma dobrego warsztatowego sposobu na sprawdzenie rodzaju płynu, to można zmierzyć jego przybliżoną odporność na zamarzanie. Jeśli jest ona z grubsza taka jak odporność na zamarzanie nowego płynu, można zamiast innym płynem uzupełnić ubytek wodą demineralizowaną. Tak jest nawet lepiej, dodatek niewielkiej ilości wody nie wymusza wymiany płynu na nowy.
Ważne: badając odporność płynu na zamarzanie, sprawdzamy tak naprawdę stężenie glikolu w płynie. Jeśli jest ono zbyt niskie, płyn nie tylko zimą zbyt łatwo zamarznie, ale też latem łatwiej go będzie doprowadzić do wrzenia. Oznacza to, że nie powinno się również latem jeździć z nadmiernie rozrzedzonym wodą płynem w chłodnicy a tym bardziej z samą wodą!
Zmieszałeś – wymień!
Nie ma czego żałować – wymiana co jakiś czas płynu chłodniczego na nowy odsunie w czasie usterki układu chłodzenia, a nie jest to przecież ogromny wydatek. Mieszanie płynów chłodniczych jest na tyle „niezdrowe” dla układu chłodzenia w dłuższej perspektywie i na tyle zmniejsza trwałość dobrych płynów chłodniczych, że najlepiej, jeśli wymianie płynu w układzie chłodzenia towarzyszy jego płukanie – za pomocą wody albo wody i specjalnej płukanki do chłodnic. Takie działanie zdecydowanie zmniejsza ryzyko awarii termostatów, wycieków i innych usterek – warto!