Każdą skrzynię biegów można naprawić, ale nie każdą da się naprawić tanio czy choćby za względnie nieduże pieniądze. Tymczasem na rynku jest sporo używanych skrzyń biegów do większości aut. Warto zaryzykować?
Po przebiegu 150-200 tys. km (a w przypadku szczególnie delikatnych modeli wcześniej) może zepsuć się i manualna, i automatyczna skrzynia biegów. W skrzyniach manualnych są to najczęściej proste, mechaniczne uszkodzenia (np. łożysk), w automatach jest i dużo elektroniki i znacznie więcej delikatniejszych części mechanicznych i elektrohydraulicznych (zawory, sprzęgiełka, koła zębate, pasy, konwertery. Itp.). Nawet jednak naprawiając (tzn. zlecając naprawę) manualną skrzynię biegów, można się zdziwić kosztami, jakie się z tym wiążą. Potwornie drogie są łożyska, synchronizatory, koła zębate – rzeczy niby proste do wymiany i o nieskomplikowanej konstrukcji. Najgorzej jednak, jeśli okaże się, że łożysko wyrobiło gniazdo w obudowie skrzyni – wówczas taką skrzynię biegów trzeba po prostu wymienić. Na nową? Może być drogo! Jeśli chodzi o automatyczną skrzynię biegów, to naprawy, a nawet kompleksowe remonty przekładni za 2,5-3,5 tys. zł są możliwe tylko w przypadku starych, 4-biegowych skrzyń z pierwszej połowy lat 90. W późniejszych modelach robi się naprawdę drogo, nie mówiąc już o tym, że wcale nie tak wiele jest warsztatów, które radzą sobie z takimi naprawami. Wymienić na używaną? To też nie zawsze jest łatwe i możliwe.
Jeśli chodzi o używane skrzynie ręczne, to podzieliłbym je na dwie kategorie: skrzynie, w których występują typowe usterki i takie, które uważane są za trwale i bezawaryjne (choć i takich oczywiście usterki dotyczą). Mając skrzynię biegów, która się zepsuła, choć teoretycznie jest to model trwały i niezawodny, możemy pomyśleć o wymianie na przekładnię z demontażu: takich skrzyń zwykle jest dużo na rynku, bo mało kto taką część potrzebuje, to oznacza niewielkie ryzyko i niskie ceny. W takim wypadku zazwyczaj skrzynię biegów używaną, ale w dobrym stanie, kupimy za znacznie mniejsze pieniądze niż zapłacilibyśmy za naprawę swojej, w dodatku czas, jaki spędzi auto w warsztacie, będzie znacznie krótszy niż w przypadku naprawy. Co innego w przypadku skrzyń, w których występuje typowa usterka: jest niezwykle prawdopodobne, że kupimy skrzynię biegów zepsutą tak samo jak ta, której musimy się pozbyć, albo też usterka pojawi się wkrótce. Jeśli można zatem taką uszkodzoną skrzynię biegów naprawić, to należy ją naprawiać – będzie drożej, ale przynajmniej wiemy, na czym stoimy. Jeżeli naprawa jest niemożliwa albo zniszczenia są wyjątkowo duże, wtedy dopiero myślimy o skrzyni używanej, licząc się z tym, że warto być może wrażliwe elementy wymienić od razu, jeszcze przed jej montażem w aucie.
W przypadku „automatów” sytuacja jest nieco inna: wymiana skrzyni biegów na używaną powinna być ostatecznością, gdy naprawa starej jest już naprawdę nieopłacalna. Dlaczego?
W przypadku starych, 4-biegowych przekładni, koszt remontu jest stosunkowo niski, a po tej operacji mamy spokój na wiele tysięcy km, możemy liczyć nawet na to, że jakikolwiek problem z tym podzespołem w tym samochodzie już nas nie spotka. Tymczasem większość starych skrzyń z demobilu ma już za sobą duże przebiegi i albo wymaga remontu „na już”, albo w niedalekiej przyszłości będzie trzeba je naprawiać. Tymczasem nie sposób określić stanu tej przekładni bez demontażu obudowy albo montażu jej w samochodzie. A to są koszty – wcale niemałe!
W przypadku nowszych aut nie zmienia się problem z niepewnością co do stanu używanej skrzyni, natomiast zmieniają się koszty napraw (są wyższe) oraz koszt montażu (też z reguły jest wyższy). Niestety, kupując używaną automatyczną skrzynię biegów, ryzykujemy spore pieniądze. W większości przypadków nawet sprzedawca tej skrzyni nie ma pewności, czy ona działa. Przyjmuje zwroty? To bardzo dobrze, ale zanim przekonamy się, że skrzynia nie działa, trzeba zapłacić za jej montaż, za nowy olej, filtr, za transport. To w sumie koszt 1500-2000 zł! Jeśli na tym etapie dowiemy się, że z przekładnią jest problem, stajemy w punkcie wyjścia, a już jesteśmy biedniejsi o 2000 zł. Jeśli działa – i tak nie mamy na nią żadnej gwarancji. Warto też wiedzieć, że im nowszy samochód, tym trudniejsza operacja „zapoznania” nowej skrzyni automatycznej z elektroniką samochodu i tym wyższe koszty. Tymczasem naprawiając starą skrzynię dostajemy gwarancję, zaś problem działania czy niedziałania jej po naprawie jest problemem, który stoi wyłącznie po stronie warsztatu. Ja bym wybrał opcję naprawy.