Układ jezdny

2019.10.17

Czy można do używanego samochodu założyć tempomat?

Założyć tempomat można do większości samochodów, w których urządzenie to mogło być zamontowane w fabryce jako opcja. Liczba brakujących elementów, jakie trzeba przy tym zamontować do auta, by nowe wyposażenie zadziałało, jest różna – w jednym modelu będzie to cały moduł montowany pod maską, sterownik, okablowanie oraz włącznik, a w innych… wystarczy sam włącznik, czyli dźwigienka pod kierownicą.

Gdybyście chcieli zamontować tempomat do starego Mercedesa z przełomu lat 80. i 90., to owszem, jest to możliwe, ale potrzebny będzie zestaw złożony z mnóstwa części – tak naprawdę nie da się tego zrobić inaczej, niż korzystając z używanych części wyjętych z takiego samego auta, najlepiej z tej samej wersji silnikowej (mocowania modułu – silniczka tempomatu – jest różne w zależności od wersji silnikowej!). Kosztuje to dużo pracy oraz – nawet przy użyciu używanych części – sporo pieniędzy. W nowszych autach wyposażonych w elektroniczny pedał gazu jest jednak zupełnie inaczej. W takich samochodach, by założyć tempomat, trzeba zamontować jedynie elementy do obsługi tego urządzenia, ewentualnie brakujące czujniki lub połączenia. Ponadto trzeba uruchomić tempomat programowo – czyli za pomocą komputera diagnostycznego.

Jeśli chodzi o elementy obsługi tempomatu, to albo jest to dźwigienka pod kierownicą, albo przyciski na kierownicy, albo ewentualnie dodatkowy przełącznik na desce rozdzielczej. W najprostszej wersji – a wszystko, podkreślmy to stanowczo, zależy od marki i modelu auta – do zamontowania mamy dźwigienkę tempomatu, zaś wszystkie niezbędne czujniki są już na pokładzie, ewentualnie należy spiąć jakieś kostki. Pracy mechanicznej w najprostszej wersji jest na 10 minut (montaż dźwigienki), drugie tyle (no, może chwilę dłużej) zajmuje praca z oprogramowaniem. Gotowe – możemy cieszyć się zamontowanym dodatkowym wyposażeniem.

W wersji mniej optymistycznej, gdy tempomat sterowany jest przyciskami na kierownicy, może być konieczna wymiana kierownicy na taką, która ma niezbędne przyciski (często wówczas bonusem jest np. dodatkowe sterowanie radiem, którego nie mieliśmy wcześniej). Po wymianie kierownicy (może być używana), podłączeniu stosownych kostek elektrycznych, ewentualnym dołożeniu czujnika np. pod pedałem sprzęgła (jeśli nie został założony fabrycznie), programujemy nowe wyposażenie – i znów okazuje się, że można założyć do używanego auta tempomat.

Są i niespodzianki, np. w zegarach naszego samochodu może brakować kontrolki sygnalizującej pracę tempomatu – rzecz w zasadzie zbędna i można się bez niej obejść, ale jeśli jesteśmy ambitni, to… trzeba wymienić także zegary – to już oznacza koszty i większe kłopoty. Tak czy inaczej warto mieć z tyłu głowy to, że wszystkie lub niemal wszystkie czujniki oraz okablowanie do tempomatu i podobnych urządzeń na pokładzie zapewne mamy (trzeba się oczywiście upewnić), a żeby po dołożeniu przycisków sprzęt działał, trzeba go jedynie  „wprogramować”, czyli po podłączeniu komputera diagnostycznego kliknąć kilka opcji w menu sterownika pojazdu.

Najciekawsze jest jednak to, że wiele samochodów ma na pokładzie mnóstwo urządzeń i opcji, które są, tylko… nie są aktywowane. To może być np. statyczne doświetlanie zakrętów, Bluetooth, oświetlenie przestrzeni pod nogami i wiele innych drobiazgów.