Dodatki do paliwa ułatwiające regenerację filtrów cząstek stałych to chemia, która bez wątpienia działa. Pytanie: czy można ją bezpiecznie stosować i czy to się opłaca?
Żadnych dodatków do paliwa! Żadnych dodatków do oleju – przeczytamy w wielu instrukcjach do samochodów wyposażonych w filtr cząstek stałych. Po latach doświadczeń z filtrami DPF producenci nie stawiają już tak radykalnych ograniczeń, zwłaszcza w przypadku samochodów spełniających normę Euro 5, a szczególnie w przypadku aut z wczesnych lat obowiązywania tej normy. Prawda jest bowiem taka, że początkowe doświadczenia z filtrami cząstek stałych nie są najlepsze, w wielu modelach układ oczyszczania spalin został po prostu błędnie zaprojektowany przez nadmierne oddalenie filtra DPF od silnika, co powodowało trudności z uzyskaniem temperatury odpowiednio wysokiej do wypalenia sadzy. Przypomnijmy: by usunąć sadzę z filtra DPF, należy go podgrzać do temperatury 500-600 stopni Celsjusza – wówczas zamienia się ona w dwutlenek węgla i wodę, czyli substancje nieszkodliwe dla otoczenia.
Sporo diesli, szczególnie francuskich, ma tzw. mokry filtr DPF. To nic innego jak klasyczny układ oczyszczania spalin wyposażony w filtr cząstek stałych, który wyposażony jest dodatkowo w układ dozujący do paliwa substancję chemiczną obniżającą temperaturę niezbędną do usunięcia sadzy nagromadzonej w filtrze. W takich autach zainstalowany jest zbiorniczek płynu (uzupełnianego w serwisie) z automatycznym podajnikiem, który po zatankowaniu zbiornika paliwa dodaje do niego odpowiednią ilość dodatku wspomagającego pracę filtra DPF. Praktyka pokazuje, że tzw. mokry filtr jest mnie problemowy niż „suchy”, jakkolwiek wczesne „mokre” filtry miały stosunkowo niską trwałość (początkowo 80 tys., potem 160 tys. km). Niska trwałość filtra wynikała z tego, że w filtrze osadzał się popiół m.in. pochodzący ze spalania dodatku zawartego w paliwie.
We „wczesnych” autach z suchym filtrem natężenie problemów z DPF-em bardzo zależało od warunków jazdy: w samochodach wykorzystywanych w trasach problemów nie ma, w tych jeżdżących po mieście – są. Stąd plaga wycinania filtrów, które zwyczajnie były źle zaprojektowane.
Nie oszukujmy się jednak – do dziś jeździ sporo aut spełniających normę Euro 5 i wyposażonych w filtr DPF, który działa „na styk”: trzeba się nim martwić, ale też dać autu szansę na regenerację filtra, co jakiś czas będzie pojawiał się problem wymagający interwencji warsztatu, ale nie na tyle duży, by myśleć o wycięciu filtra, co przecież wiązałoby się z tym, że samochód dymiłby na czarno. To są właśnie przypadki, w których dodatek do paliwa, nawet stosowany okazjonalnie, może pomóc. Dodatek do paliwa wspomagający oczyszczanie filtra DPF sprawdzi się szczególnie w samochodach wykorzystywanych w mieście, a zwłaszcza, gdy już mamy kłopot z filtrem. Nie ma gwarancji, że dodatek do paliwa pomoże, ale spróbować można. Z kolei gdy jedziemy w daleką trasę, zapomnijmy o dodatkach – w takiej sytuacji są zbędne,.
Ważne: dodatki do paliwa pomogą w pozbyciu się sadzy, ale nie usuną z filtra popiołów. To może zrobić wyłącznie warsztat specjalizujący się w regeneracji filtrów – potrzebna jest specjalistyczna chemia, temperatura i ciśnienie. Warto jednak wiedzieć, że w samochodach, w których właściciel choćby okazjonalnie stosował dodatki do paliwa obniżające temperaturę regeneracji filtra, warsztatowe usuwanie popiołów przeprowadza się łatwiej i skuteczniej.