Układ jezdny

2014.11.11

Dwumasowe koło zamachowe: do czego służy i czy można je usunąć

Dwumasowe koło zamachowe kojarzy się najczęściej – niesłusznie – wyłącznie z silnikami Diesla. Ten podzespół stosowany jest także w bardzo wielu silnikach benzynowych, choć faktycznie w jednostkach wysokoprężnych jest już niemal standardem. Dwumasowe koła zamachowe mają jedną wspólną cechę: są drogie i łatwo je zepsuć. Czy można je usunąć z auta i pozbyć się problemu?

Koło zamachowe silnika to rodzaj tarczy umieszczonej pomiędzy silnikiem a sprzęgłem. Zwykłe koło zamachowe silnika to jeden element, po prostu odlew, który nie ma wielu powodów, by się popsuć. Co innego dwumasowe koło zamachowe: z zewnątrz wygląda podobnie do zwykłego, ale tak naprawdę są to dwie tarcze połączone ze sobą układem tłumików drgań i obracające się względem siebie o kilka-kilkanaście stopni.

Zadaniem dwumasowego koła zamachowego jest po pierwsze, łagodzenie przeciążeń spowodowanych gwałtownym puszczaniem sprzęgła a także dodawaniem i odejmowaniem gazu, a po drugie, tłumienie drgań silnika.

Po prawdzie, zwykłe sprzęgło w układzie z litym kołem zamachowym także wyposażone jest w system tłumiący drgania; na tarczy sprzęgła widać sprężynki różnej wielkości, których zadaniem jest właśnie tłumienie przeciążeń. Tłumiki drgań w tarczy sprzęgła mają jednak mniejszą skuteczność niż dwumasowe koło zamachowe. Jak łatwo się domyśleć, dwumasowe koło stosowane jest w silnikach, których kultura pracy pozostawia sporo do życzenia, a także wtedy, gdy konieczne jest zapewnienie kierowcy wysokiego komfortu jazdy – czyli np. w luksusowych limuzynach. W praktyce dwumasowe koło zamachowe znajdujemy we wszystkich wysilonych dieslach i w wielu benzyniakach. Stare silniki o niewielkiej mocy w stosunku do pojemności pracują na tyle łagodnie, że nie potrzebują dwumasowego koła zamachowego.

Ile wytrzymuje dwumasowe koło? Bardzo wiele zależy od stylu jazdy. Łatwo się domyśleć, że kierowca, który ma w zwyczaju ostro ruszać spod świateł i w ogóle jeździ dynamicznie, może dość szybkoje  „zajeździć” – 100 tys. km na pewno wystarczy. Nie każdy jednak wie, że tzw. ekodriving polegający na korzystaniu z ekstremalnie niskich obrotów silnika może „załatwić” ten podzespół jeszcze szybciej. Drgania silnika pracującego na niskich obrotach okazują się dla „dwumasu” zabójcze. Dwumasowe koło wytrzyma najdłużej, jeśli będziemy unikać i ostrego ruszania, i jazdy na skrajnie niskich obrotach.

Gdy dojdzie do usterki dwumasowego koła zamachowego (a dochodzi do niego prędzej czy później, np. w dieslach Subaru najczęściej po przejechaniu zaledwie kilkudziesięciu tys. km!), pojawia się dylemat: czy wymieniać dwumasowe koło na takie same (przy okazji zaleca się wymienić sprzęgło, czasem jest to wręcz niezbędne), czy też zainwestować w z reguły tańszy zestaw zastępczy? Taki zestaw zastępczy to: zwykłe koło zamachowe oraz tarcza sprzęgła z tradycyjnym tłumikiem drgań oraz drobne elementy, m.in. łożysko. Zaletą tego rozwiązania jest to, że działa, no i jest tańsze. Wady? Komfort jazdy musi się pogorszyć (m.in. drgania na wolnych obrotach mogą być większe), ale nieznacznie. Niestety, skrzynia biegów będzie obciążona bardziej i to już może okazać się większym problemem. Po wyeliminowaniu z auta dwumasowego koła zamachowego jeszcze bardziej trzeba zwracać uwagę na styl jazdy. Ostre ruszanie spod świateł i zbyt wczesne wrzucanie kolejnego biegu – wykluczone! Zatem – owszem – likwidujac koło dwumasowe, można pozbyć sie jednego problemu, ale grożą nam inne kłopoty. Zestawy zastępcze, które zresztą oferowane są przez renomowanych producentów części, sprawdzają się, ale nie są dobre dla każdego.