Zawieszenie bez funkcji samopoziomowania obniża się wraz z załadowaniem auta. Szczególnie podatne na to zjawisko jest zawieszenie tylnej osi. Bywa, że nasilenie tego zjawiska jest na tyle duże, że zaczyna przeszkadzać w jeździe, auto także nienaturalnie wygląda.
To normalne, że jeśli do bagażnika samochodu zaczynamy ładować ciężkie rzeczy, tył auta zaczyna „siadać”. Wyjątkiem są samochody z zawieszeniem hydropneumatycznym (rozwiązanie już wymierające) oraz pneumatycznym, które spotyka się zwłaszcza w samochodach klasy Premium, głównie kombi i SUV-ach.
Zawieszenie w jednych autach silniej reaguje na obciążenie, w innych mniej, przy czym sprężyny zawieszenia mogą się zużywać i z czasem reagować bardziej na obecność ładunku. Nasze działanie mające ograniczyć to zjawisko, o ile jest to dla nas problem, powinno zależeć od tego, czy wybrane elementy zawieszenia w naszym samochodzie są zużyte albo uszkodzone, czy też są sprawne, lecz nie podoba nam się zachowanie układu jezdnego pod wpływem załadowania.
Jeśli mamy w samochodzie zawieszenie samopoziomujące i po załadowaniu kufra i uruchomieniu silnika zawieszenie nie podnosi się, to oczywiście mamy do czynienia z usterką. Może to być jakaś nieszczelność, uszkodzenie kompresora albo czujnika, co należy zdiagnozować i naprawić. Jeżeli mamy zawieszenie tradycyjne wykorzystujące sprężyny śrubowe (resory to w autach innych niż użytkowe już dziś prawdziwa rzadkość), należy zaingerować w sprężyny.
Zdarzają się modele aut szczególnie podatnych na zużycie sprężyn zawieszenia. Kilka lat temu taki problem występował dość często np. w Skodach Octaviach wyposażonych w instalację gazową. Jeśli użytkownik auta miał butlę LPG w bagażniku, a dodatkowo stale woził koło zapasowe luzem czy też w pokrowcu, sprężyny pod wpływem w sumie niewielkiego, ale stale działającego obciążenia obniżały się. Można było wymienić je na seryjne, ale wówczas problem wracał dość szybko, albo na wzmocnione. Ostatecznie producent znalazł rozwiązanie i zaproponował modernizację zawieszenia tych aut, które zdawało egzamin. W każdym razie zużycie sprężyn zawieszenia objawia się tym, że po pierwsze, obniża się ich pozycja spoczynkowa, a po drugie, silniej reagują na obciążenie. Jeśli mamy do czynienia ze starszym autem, w którym ktoś przez długi czas woził ciężkie rzeczy, na pewno wystarczy wymiana sprężyn na seryjne albo na standardowe zamienniki wysokiej jakości. Jeżeli sprężyny zużyły się szybko albo nawet nie są zużyte, lecz regularnie wozimy ciężkie rzeczy i tylne zawieszenie naszego auta okazuje się za miękkie, warto zapytać w warsztacie, czy do naszego auta nie ma sprężyn wzmocnionych. Szczególnie często takie sprężyny oferowane są do aut w wersji kombi, do vanów, ale nie tylko. Takie sprężyny mogą okazać się szczególnie przydatne, jeśli np. wykorzystujemy bagażnik rowerowy zakładany na hak holowniczy – kilkadziesiąt kilogramów bagażu wysuniętego daleko za tylną oś potrafi „przydusić” nawet sprawne standardowe zawieszenie. Wadą takiego rozwiązania jest występujące w wielu wypadkach obniżenie komfortu jazdy odczuwalne podczas jazdy „na pusto”. Zdarza się i tak, że tył nieobciążonego samochodu ze sprężynami wzmocnionymi stoi nienaturalnie wysoko.
Zawieszenie, które trochę „przysiadło”, można podnieść też w inny prosty sposób – niekoniecznie trzeba w każdym przypadku wymieniać sprężyny. Do wielu aut dostępne są podwyższające podkładki pod sprężyny – są to gumy występujące w różnych wersjach różniące się grubością. Eksperymentując w ten sposób można uzyskać optymalną dla siebie wysokość zawieszenia, oczywiście w rozsądnych granicach.