Powerbank rozruchowy przypomina zwykły powerbank, którym można doładować telefon, laptop albo inne urządzenie przenośne. To, co go odróżnia od zwykłego powerbanka, to dodatkowe wyjście wysokoprądowe. Korzystając z tego wyjścia i dołączonych kabli można łatwo podłączyć powerbank do samochodowego akumulatora, aby uruchomić silnik, gdy akumulator samochodu jest rozładowany.
Nie bez powodu te niewielkie, przenośne boostery noszą nazwę powerbanków: oprócz tego, że pomogą uruchomić samochód z rozładowanym akumulatorem, mogą też działać jak zwykłe powerbanki. Mają wyjścia USB, można zgromadzoną w nich energią doładować np. telefon. A jednak jest to funkcja drugorzędna w przypadku tego rodzaju urządzeń, ponieważ – biorąc pod uwagę pojemność elektryczną – są one wyraźnie większe i cięższe niż zwykłe powerbanki podróżne. Wiele powerbanków rozruchowych ma wyjścia USB o niedużej mocy, co jednak nie zmienia faktu, że są one skuteczne przy uruchamianiu samochodów z rozładowanym akumulatorem.
Oczywiście, trzeba wiedzieć, jak to zrobić.
Prądu w powerbanku rozruchowym jest bardzo mało, trzeba go szanować
Sekret powerbanków rozruchowych polega na tym, że choć prądu gromadzą niewiele, to jednak potrafią go oddać niemal w całości w ciągu kilkudziesięciu sekund. A przecież uruchamianie sprawnego silnika samochodu nie trwa aż tak długo.
Od momentu podłączenia urządzenia do akumulatora samochodu rozładowany akumulator dość szybko „wyciąga” prąd z powerbanka. Jeśli podłączymy powerbank do rozładowanego akumulatora i zostawimy choćby na 5 minut, powerbank się rozładuje, a akumulator auta wciąż może nie być naładowany w takim stopniu, aby móc napędzić rozrusznik. A zatem: tak nie robimy.
Aby się udało, po podłączeniu i włączeniu powerbanka jak najszybciej należy uruchomić rozrusznik. Jeśli mamy samochód z silnikiem Diesla, z uruchomieniem rozrusznika czekamy tylko na podgrzanie świec żarowych. Jeśli się pospieszymy, uruchomimy auto bez problemu. Dobry powerbank ma bowiem bardzo wysoki prąd rozruchowy – 800, 1200, a nawet 1600A. To więcej niż może zaoferować nawet spory akumulator kwasowo-ołowiowy.
To musisz wiedzieć, aby niczego nie zepsuć
Po pierwsze, wyjście wysokoprądowe powerbanka zazwyczaj nie jest zabezpieczone przed nadmiernym rozładowaniem urządzenia. To zaś grozi jego uszkodzeniem – wydrenowane do zera ogniwa litowo-jonowe mogą sppęcznieć i rozsadzić obudowę. A zatem – o tym mówią zresztą instrukcje obsługi powerbanków rozruchowych – urządzenie musi być przed użyciem naładowane i nie należy rozładowywać go do zera podczas uruchamiania silnika.
Po drugie, powerbank podłączamy do akumulatora, a nie zamiast akumulatora w samochodzie. Próbując uruchomić silnik, mając podłączony do zacisków tylko powerbank zamiast akumulatora samochodu, możemy zepsuć wiele rzeczy – w tym alternator; możemy nawet popalić sterowniki.
Po trzecie, awaryjne uruchomienie samochodu poprzez „pożyczanie prądu” powinno być stosowane wyjątkowo – bez względu na to, czy korzystamy z powerbanka, czy też prosimy o pomoc sąsiada ze sprawnym samochodem. Dla rozładowanego akumulatora najlepiej, jeśli naładujemy go powoli w domu. Ładowanie pustego akumulatora w samochodzie podczas jazdy bardzo skraca jego żywotność.
Czasem warto mieć powerbanlk rozruchowy w aucie
Mimo pewnych ograniczeń powerbank rozruchowy to urządzenie bardzo przydatne. Może ono przydać się choćby w sytuacji, gdy pozostawiamy samochód na kilka dni w czasie urlopu. Powerbank rozruchowy, o ile jest to urządzenie wysokiej jakości, możemy wozić stale w aucie, ale uwaga: nie powinien on być wystawiany na słońce, np. na desce rozdzielczej, gdzie byłby narażony na przegrzanie. Urządzenie to zawiera ogniwa litowo-jonowe, które w niesprzyjających warunkach mogłyby się zapalić.