Ciśnienie, ciśnienie i jeszcze raz ciśnienie. To jeden z najważniejszych czynników, wpływającym na trwałość opon. Musi być dobrane do wymagań samochodu i faktycznego obciążenia.
Niewłaściwie czyli zbyt niskie
Mówiąc „niewłaściwe ciśnienie w kołach” chodzi zwykle o ciśnienie zbyt niskie. Zdarza się, że kierowcy pompują koła za mocno. Ale to ma wpływ jedynie na obniżenie komfortu jazdy, czasem na pogorszenie przyczepności. Jednak ciśnienie za wysokie na tyle, by miało negatywny wpływ na trwałość opon, zdarza się bardzo rzadko.
Rekomendowane przez producentów ciśnienie powietrza w kołach jest kompromisem pomiędzy komfortem podróży, oporami toczenia, bezpieczeństwem jazdy i trwałością opon.
Właśnie dlatego ciśnienie nie powinno być niższe od minimalnego rekomendowanego przez instrukcję auta. A jeśli samochód jeździ zwykle choćby częściowo obciążony (tzn. bardziej niż masą kierowcy), ciśnienie powietrza w kołach wymaga mniejszego lub większego podniesienia.
Zobacz, jak to wygląda w praktyce:
Niedopompowana opona – czyli jaka?
Nieznacznie za niskie ciśnienie w kołach – wbrew pozorom – może mieć pozytywny wpływ na komfort jazdy, a nawet na przyczepność w niektórych warunkach – np. w czasie hamowania. Jednak wady takiej sytuacji przeważają: to, po pierwsze, niższa stabilność samochodu na zakrętach, a po drugie, przyspieszone zużycie opon.
Opona niedopompowana to taka, w której ciśnienie powietrza jest albo niższe niż minimalne wymagane dla danego pojazdu, albo jest równe minimalnemu rekomendowanemu przy znacznie wyższym obciążeniu pojazdu. Oznacza to w praktyce, że mamy za niskie ciśnienie powietrza w kołach, gdy przez długi czas (np. 8 tygodni) zapomnimy sprawdzić i skorygować ciśnienie w kołach auta, albo gdy auto, które normalnie jeździ puste, zostanie mocno obciążone i wyjedzie w daleką trasę. W obu przypadkach ciśnienie powietrza w oponie (oponach) jest zbyt niskie w stosunku do obciążenia.
Czy wiesz, że…
Firma Continental opracowała system monitorowania ciśnienia w oponach (TPMS), wykorzystujący czujniki w kołach oraz w układzie hamulcowym. System ten ostrzega kierowcę o zbyt niskim ciśnieniu zaświeceniem się lampki alarmowej na tablicy rozdzielczej.
Czytaj więcej
Ciśnienie a mordercza temperatura gumy
W takiej sytuacji opona ugina się podczas pracy bardziej, niż to zostało założone przez producenta. Opona wytwarza opory, a pochłaniana przez nią energia zamienia się w ciepło. Rozgrzana opona pracuje w nienaturalny sposób.
Guma ulega przyspieszonemu niszczeniu, staje się też nieodporna na uszkodzenia mechaniczne. Im powietrza w oponie brakuje bardziej, tym proces nienaturalnego zużycia jest szybszy. Może trwać rok, w czasie którego przejedziemy 20 tys. km, zużywając w tym czasie oponę do granic używalności, ale może być to kilka tysięcy albo kilkaset kilometrów. Skrajną sytuacją jest przebicie bieżnika i jazda w ogóle bez powietrza – wówczas wystarczy kilkaset metrów, by opona nie nadawała się do naprawy.
Zdarza się i tak, że opona, zanim całkiem ujdzie z niej powietrze, wybucha pod wpływem gorąca. Uwaga: kolej rzeczy jest następująca: najpierw mocny (ale nie całkowity) spadek ciśnienia, potem wybuch – nie odwrotnie!
Co jeszcze psuje opony?
1. Usterki
Przyspieszone zużycie opon wynika czasem z usterek układu jezdnego. To nie tylko zła geometria zawieszenia (to oczywiste), ale też np. zużycie amortyzatorów, które może doprowadzić do wyząbkowania bieżnika.
2. Styl jazdy
Poza tym znaczenie ma styl jazdy: im cięższy samochód i bardziej agresywna jazda, tym szybsze zużycie opon. Hamowanie, przyspieszanie i gwałtowne skręcanie – wszystko ma znaczenie. Szczególnie duże, przez niektórych niespodziewane zużycie opon ma miejsce w czasie „sportowej” jazdy dużym SUV-em z mocnym silnikiem. Kilka tysięcy km i zużyte opony? Tak, to możliwe!
A zatem: pilnujcie ciśnienia i jeździjcie z głową – a opony okażą się trwalsze niż można się spodziewacie!